Eksperci psychiatrii sądowej nie mają wątpliwości: więzień chory na schizofrenię i z historią rozbojów nie powinien być wypuszczany na wolność bez psychiatrycznego nadzoru. Kłopot w tym, że nie ma narzędzi prawnych, które by to umożliwiały. – Potrzeba ustawy podobnej jak dla „bestii", szczególnie niebezpiecznych przestępców seksualnych, którzy po odbyciu kary kierowani są na przymusowe leczenie do ośrodka w Gostyninie – uważa dr Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej (PTPS).
Czytaj także: Ekspert o Stefanie W.: takich chorób nie da się symulować
X
Leczenie na wniosek
Jak dodaje, w zakładzie karnym więźniowie mogą liczyć na opiekę psychiatryczną. Problem zaczyna się na wolności, kiedy przestają podlegać przepisom kodeksu karnego. – Obowiązuje ich ustawa o ochronie zdrowia psychicznego, która przymusowe leczenie przewiduje wyłącznie w trybie art. 23, dla osób, które stanowią bezpośrednie zagrożenia dla życia swojego albo innych ludzi, czyli agresywnych lub chcących popełnić samobójstwo. Jeśli zaś brak terapii może spowodować dalsze pogorszenie zdrowia, można wystąpić o leczenie w trybie wnioskowym z art. 29 – podkreśla dr Pobocha.
Według niego gdyby matka Stefana W. skierowałaby taki wniosek do sądu, wyrok zapadłby najwcześniej za rok. Dlatego potrzebna jest nowelizacja obu ustaw, która, na wzór Holandii, gwarantowałaby monitorowanie leczenia osób, które w przeszłości dopuszczały się czynów zagrażających życiu innych ludzi, a w dodatku cierpią na chorobę, która może nasilać te skłonności – uważa dr Pobocha.