Dziesięć miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich złożyło we wtorek w Ministerstwie Finansów przedsądowe wezwania do zapłaty. Domagają się zwrotu środków poniesionych na wydatki infrastrukturalne, które w 2017 r. wyłożyły w związku z reformą edukacji. To w sumie 103 mln zł.
Czytaj także: Pozwy za strajk nauczycieli - jakie mają szanse
– Jak wynika z posiadanych przez nas faktur, w Warszawie tylko na ten cel wydano ponad 56 mln zł. Z budżetu na dostosowanie szkół otrzymaliśmy zaledwie 3,5 mln zł – mówił podczas konferencji prasowej prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, przypominając, że według zapewnień rządu miała to być reforma „bezkosztowa".
Jak wyjaśnił prezydent stolicy, chodzi o koszty poniesione w związku z remontami, przebudową szkół czy wyposażeniem ich w meble, wynikającymi z dostosowania ich do nowej struktury. To przede wszystkim przekształcenia i likwidacja gimnazjów oraz wydłużenie o dwa lata szkoły podstawowej.
– To wierzchołek góry lodowej, bo nie liczymy wszystkich innych kosztów związanych m.in. z dopłatami do pensji – tłumaczył.