Przy bliższym poznaniu zbrojeniówka traci czy zyskuje? Trafił pan do PGZ w momencie, kiedy narodowy holding obronny nie ma najlepszej passy. Kolejny już rok jego wyniki będą zapewne pod kreską. Ma pan pomysł jak temu zaradzić?
Witold Słowik: Od niespełna trzech miesięcy intensywnie poznaję Polską Grupę Zbrojeniową i stojące przed nią wyzwania. Zmiany w grupie są konieczne – to oczywiste. Gdy w firmie spadają przychody, a rosną koszty funkcjonowania i poziom zatrudnienia, to na pewno nie jest to dobry kierunek – i jest o czym myśleć. Nie należę jednak do osób, które łatwo się poddają. W każdej sytuacji wytrwale dążę do obranego celu.
Dowodem wagi, jaką polski rząd (a w szczególności Ministerstwo Obrony Narodowej) przywiązuje do poprawy sytuacji w branży zbrojeniowej, jest fakt, że do zarządu PGZ powołano trzech byłych wiceministrów, wspólnie reprezentujących znajomość branży i bogate doświadczenie menedżerskie. Każdy z nas może także pochwalić się wymiernymi sukcesami osiągniętymi w swojej ministerialnej pracy. To dobrze wróży naszej misji. Sukcesywnie z moimi współpracownikami będziemy stabilizować i naprawiać sytuację.
Na pewno nie pomagają nam w naszym działaniu takie publikacje, jak ta, która pojawiła się ostatnio w jednym z tabloidów. Napisano w niej – niezgodnie z prawdą – że złożyłem dymisję. Oświadczam, że nie odchodzę. Przeciwnie – mam długoterminowe plany dla przemysłu zbrojeniowego, które zamierzam zrealizować.
Zaczynamy od wprowadzenia nowego kodeksu korporacyjnego. Konieczne będzie też napisanie nowej strategii dla grupy. Chcę, aby w wyniku jej realizacji, Polska Grupa Zbrojeniowa stała się głównym naturalnym dostawcą uzbrojenia dla Ministerstwa Obrony Narodowej, produkowała nowoczesny sprzęt w konkurencyjnych cenach i generowała stabilne, znaczące zyski. Mam ambicję, by nasza grupa urosła do pozycji jednego z dziesięciu największych eksporterów uzbrojenia w Europie.