Dokument powstał z inicjatywy stowarzyszenia "Miłość Nie Wyklucza". "Podpisanie Deklaracji to kamień milowy w historii polskich samorządów i ogólnokrajowej polityki. Po latach odsuwania postulatów społeczności LGBT+ na bok i powtarzania przez polityków wszystkich szczebli, że jesteśmy tematem zastępczym, a nasze codzienne życie jest zbyt kontrowersyjną sprawą, żeby zająć się nim na poważnie, dostajemy wreszcie jasny sygnał"- stwierdziła organizacja w wydanym oświadczeniu.
W dokumencie wymieniono tematy, którym zdaniem stowarzyszenia i organizacji ją wspierających wymagają interwencji miasta - chodzi m.in. o postulaty dotyczące bezpieczeństwa, edukacji antydyskryminacyjnej i antyprzemocowej w szkole, wolności artystycznej i utworzenia hostelu interwencyjnego dla osób będących w sytuacji kryzysowej.
Dowiedz się więcej: Deklaracja LGBT+ podpisana. "Warszawa była i jest tęczowym miastem"
- Wszyscy mamy prawo do równości, to jest prawo, które jest zagwarantowane w konstytucji. Niemniej jednak w tych ostatnich latach mamy coraz więcej nietolerancji w Polsce, niestety coraz więcej incydentów, które budzą bardzo poważne zaniepokojenie. Stąd ta inicjatywa - tłumaczył w czasie uroczystości podpisania deklaracji prezydent Trzaskowski. Nie chciał on podpisywać deklaracji jako kandydat w jesiennych wyborach samorządowych, zapowiadając, że uczyni to dopiero jako prezydent miasta.
- Nie można dopuszczać do jakiejkolwiek dyskryminacji nie tylko ze względu na rasę i wyzwanie, ale także orientację seksualną, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości – oceniła w TVN24 Hanna Gronkiewicz-Waltz, poprzedniczka Trzaskowskiego. Pytana, dlaczego sama nie podpisała takiego dokumentu, stwierdziła, że uważała, iż "nie należy niczego podpisywać z konkretnymi grupami, bo tak samo pewną troską trzeba objąć seniorów, środowiska LGBT czy uchodźców".