Mowa śląska nie jest językiem, lecz tylko etnolektem, uznanie jej za język regionalny może spowodować podobne oczekiwania u przedstawicieli innych mniejszości, a w związku z rosyjską agresją należy szczególnie dbać o zachowanie tożsamości narodowej – tak w skrócie można podsumować uzasadnienia dla weta prezydenta Andrzeja Dudy z maja ubiegłego roku. Skierował do ponownego rozpatrzenia w Sejmie ustawę nadającą językowi śląskiemu status regionalnego, czyli takiego, jaki ma kaszubski.
Czytaj więcej
Choć prezydent odmówił podpisania ustawy o nowym języku regionalnym, rząd znalazł sposób na sfinansowanie działań edukacyjnych z nim związanych.
Dzięki ustawie na Śląsku mogłyby zawisnąć dwujęzyczne tabliczki, język byłby nauczany w szkołach, a na jego pielęgnowanie popłynęły środki z budżetu. Jej uchwalenie było jedną z przedwyborczych obietnic Donalda Tuska. Koalicja Obywatelska mimo sprzeciwu Dudy ma zamiar się z niej wywiązać. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, projekt zostanie złożony ponownie.
Projekt o języku śląskim ma ponownie trafić do Sejmu na wiosnę
Potwierdza to posłanka KO Monika Rosa, która była przedstawicielką wnioskodawców pierwszego projektu. – Złożymy projekt wiosną, by stał się jedną z pierwszych ustaw, które trafią na biurko nowego prezydenta – mówi.
KO liczy oczywiście, że będzie nim Rafał Trzaskowski. A on już w grudniu podczas konwencji w Gliwicach zapowiedział, że jedną z pierwszych ustaw, którą podpisze jako prezydent, będzie ta o języku śląskim.