Droga do profesjonalizacji kadry urzędniczej wiedzie przez skuteczny system wykrywania i zwalczania patologii wewnątrz administracji publicznej. Impulsem dla jego powstania będzie nowa Dyrektywa o whistleblowingu, hamulcem postępujące ograniczanie praw obywatelskich.
Wolność słowa w czasach pandemii
Kryzys spowodowany koronawirusem to moment trudnych prób dla osób pracujących w sektorze publicznym. Przed jedną z nich postawiła pracowników służby zdrowia wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko, autorka pisma w sprawie zaprzestania samodzielnego wydawania opinii o sytuacji epidemiologicznej bez wcześniejszej konsultacji z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektorem Sanitarnym. To rodzaj cenzury prewencyjnej, który stawia personel medyczny przed dramatycznym wyborem między lojalnością wobec przełożonych a informowaniem o rzeczywistym stanie zagrożenia w interesie pacjentów i obywateli.
Ujawniający prawdę o stanie służby zdrowia w Polsce sygnaliści stają się pierwszymi ofiarami ograniczania konstytucyjnych wartości takich jak wolność słowa i prawo obywateli do informacji. Sankcje dotknęły nawet byłą posłankę PiS Bernadetę Krynicką za to, że otwarcie skrytykowała w mediach społecznościowych plany przekształcenia wojewódzkiego szpitala w Łomży w szpital zakaźny. Jej największą winą okazało się to, że zamiast poprzeć plan rządu na walkę z epidemią zaprezentowała zgoła inny punkt osoby pracującej dla jednostki samorządu.
Czytaj także: Kim jest sygnalista w projekcie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych
W sprawie nacisków na lekarzy i zakazywania im formułowania publicznych opinii na temat sytuacji w służbie zdrowia interweniowali m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich i prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Informacje o braku i lekceważeniu procedur, słabym zaopatrzeniu szpitali w środki ochrony przed wirusem i innych zaniedbaniach prowadzących do zakażania się personelu medycznego są teraz na wagę zdrowia i życia obywateli. Mimo to ich ujawnianie jest piętnowane i grozi wyrzuceniem z pracy, nawet w czasie najsilniej od lat odczuwanego deficytu pracowników służby zdrowia. Jak bardzo realna jest to groźba przekonała się m.in. położna z Nowego Targu, którą zwolniono w rewanżu za krytyczny post w mediach społecznościowych o niezapewnieniu bezpieczeństwa personelowi jej szpitala. Dlatego wiele z podobnych głosów pozostaje anonimowych.