Ślepy pozew czy jednak ślepa droga - Adam Zwierzyński o projekcie ustawy o ochronie wolności słowa w internecie

Postępowanie przeciwko osobom o nieustalonej tożsamości nie doprowadzi do żadnego z założonych celów.

Aktualizacja: 11.04.2021 12:24 Publikacja: 11.04.2021 00:01

Ślepy pozew czy jednak ślepa droga - Adam Zwierzyński o projekcie ustawy o ochronie wolności słowa w internecie

Foto: Adobe Stock

Od stycznia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów leży projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. Projekt przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości (można się z nim zapoznać na jego stronie internetowej). Zakłada powołanie Rady Wolności Słowa, której zadaniem będzie przymuszanie serwisów społecznościowych (jak Facebook czy Twitter) do publikowania niesłusznie (zdaniem Rady) zablokowanych wpisów użytkowników. Przewiduje też wprowadzenie do kodeksu postępowania cywilnego nowego instrumentu, tzw. ślepego pozwu. Radę Wolności Słowa zostawiam komentatorom politycznym (bo taki ten organ ma mieć charakter). Ja zajmę się nową instytucją procesową.

Resort nie wyjaśnia

Jak wynika z komunikatu MS, ślepy pozew ma służyć ochronie osób, których dobra osobiste naruszyli anonimowi użytkownicy internetu. Nowe przepisy pozwolą złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych bez wskazania danych pozwanego, które ustalałby sąd w toku postępowania.

Czytaj też: Nowy projekt ustawy o ochronie wolności słowa: Fake news będzie zwalczany przez ślepy pozew

Projekt proponuje wprowadzenie do k.p.c. liczącego pięć artykułów postępowania odrębnego (art. 505[40]–505[44] k.p.c.) w nowym rozdziale 2 „Postępowanie o ochronę dóbr osobistych przeciwko osobom o nieustalonej tożsamości" w istniejącym Dziale VIII „Postępowania elektroniczne". MS nie wyjaśnia, dlaczego ślepy pozew ma być w dziale regulującym postępowania elektroniczne, skoro nie przewiduje (w odróżnieniu od poprzedzającego go rozdziału 1 „Elektroniczne postępowanie upominawcze") możliwości wnoszenia pism w formie elektronicznej.

Zgodnie z projektowanym art. 505[40] § 1 k.p.c. przepisy nowego rozdziału będą stosowane w sprawach o ochronę dóbr osobistych, jeżeli do ich naruszenia doszło za pośrednictwem usługodawcy w rozumieniu ustawy z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, a powód nie zna imienia i nazwiska albo nazwy czy adresu miejsca zamieszkania, albo też siedziby pozwanego, który naruszył jego dobra osobiste.

Pamiętając, że w logice prawniczej spójnik „i" oznacza koniunkcję, musimy uznać, że ślepego pozwu nie wniesiemy znając tylko imię albo tylko nazwisko pozwanego. Trudno dociec, czemu takie zawężenie ma służyć. Projektodawca z góry wyklucza też pozwanie w jednym postępowaniu sprawcy naruszenia oraz usługodawcy, na którego portalu bezprawny wpis się ukazał. Jest to niezrozumiałe, bo usługodawca, który mimo uzyskania wiarygodnej informacji o bezprawnym charakterze wpisu (np. na skutek zgłoszenia żądania przez osobę, w której dobra wpis uderzył), wpisu nie usunie, także odpowie za naruszenie dóbr i będzie naturalnym współuczestnikiem takiego postępowania.

Zgodnie z art. 505[40] § 3 k.p.c. zamiast danych personalnych i adresowych w pozwie zamieścić należy informacje pozwalające ustalić osobę, która dopuściła się naruszenia, w szczególności nazwę profilu lub login użytkownika. Gdy login lub nazwa profilu będzie zawierała albo imię, albo nazwisko, powstanie problem, czy sprawa kwalifikuje się do tego postępowania odrębnego.

Zgodnie z projektowanym art. 505[40] § 2 k.p.c. sprawy z pozwu ślepego ma rozpoznawać sąd okręgowy właściwy dla miejsca zamieszkania lub siedziby powoda na terytorium Polski. Tu wypada zauważyć, że k.p.c. zawiera już podobne uregulowanie. Zgodnie z art. 351 k.p.c. powództwo o ochronę dóbr osobistych naruszonych przy wykorzystaniu środków masowego przekazu można wytoczyć przed sąd właściwy dla miejsca zamieszkania albo siedziby powoda. Projektowany przepis to zatem tzw. superfluum.

Wątpliwość za wątpliwością

Zgodnie z art. 505[41] § 1 pkt 1 k.p.c. ślepy pozew powinien zawierać wniosek o zabezpieczenie powództwa poprzez zobowiązanie usługodawcy do wskazania danych pozwanego określonych w art. 18 ust. 1–5 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (m.in. dane osobowe) w oparciu o podane przez powoda informacje.

Pierwsza wątpliwość: dlaczego dane mają być pozyskiwane przez wniosek o zabezpieczenie powództwa? Usługodawca nie jest (a ponieważ jego dane są znane, w ogóle nie może być) pozwanym w sprawie ze ślepego pozwu. Zabezpieczenia udziela się zaś wyłącznie przeciwko stronie postępowania i systemowo wadliwe jest nałożenie w trybie zabezpieczenia obowiązku na podmiot zewnętrzny wobec procesu.

Po drugie – nawiązanie do instytucji zabezpieczenia oznacza konieczność rozważania przesłanek jego udzielenia określonych w art. 730[1] k.p.c. Konieczne byłoby więc badanie uprawdopodobnienia roszczenia i interesu w zabezpieczeniu, jak też wydanie odrębnego, zaskarżalnego postanowienia w jego przedmiocie. Tymczasem z projektowanego art. 505[42] w zw. z art. 505[43] § 1 k.p.c. wynika, że jeśli sąd nie oddali powództwa jako oczywiście bezzasadnego, w każdym wypadku wystąpi do usługodawcy o nadesłanie wnioskowanych danych.

Ujmowanie wniosku o udostępnienie adresu w formę zabezpieczenia powództwa to istotny błąd, tym bardziej że nie jest to do niczego potrzebne. Wystarczyłoby w projektowanym art. 505[41] § 1 pkt 1 k.p.c. pozostawić wyłącznie fragment: wniosek o zobowiązanie usługodawcy do wskazania adresu, a nawet zupełnie usunąć ten punkt (skoro sąd i tak ma o adres zgodnie z art. 505[41] § 1 k.p.c. wystąpić).

Z kolei w świetle projektowanego art. 505[41] § 3 k.p.c. ślepy pozew może zawierać wnioski o zabezpieczenie powództwa przez: 1) uniemożliwienie dostępu do publikacji, 2) oznaczenie informujące o spornym charakterze publikacji. Rozwiązanie to powiela mankamenty omówione wcześniej. Być może wprowadzenie do k.p.c. nowych sposobów zabezpieczenia roszczeń niepieniężnych jest zasadne, ale wyłącznie w sprawach przeciwko usługodawcy, który nie może być pozwanym (ani współpozwanym) w sprawie ze ślepego pozwu. Niedopuszczalne jest nakładanie w trybie zabezpieczenia obowiązku na podmiot nieuczestniczący w postępowaniu.

Zgodnie z projektowanym art. 505[42] k.p.c. sąd oddala ślepe powództwo na posiedzeniu niejawnym, jeśli jest oczywiście bezzasadne, narusza zasady współżycia społecznego lub zmierza do obejścia prawa, w szczególności przepisów o ochronie danych osobowych. Wyrok taki doręcza się jedynie powodowi. Konstrukcja ta nawiązuje do wprowadzonej do k.p.c. w 2019 r. instytucji oddalenia oczywiście bezzasadnego powództwa bez doręczania pozwu pozwanemu. Dzieli więc z nią tę samą wątpliwość – czy powinno się dopuszczać do wydania wyroku w postępowaniu bez udziału pozwanego i z założeniem, że się o nim nie dowie? Wywołuje też kolejne: dlaczego powództwo o ochronę dóbr osobistych ma być oddalane z powodu naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych?

Zgodnie z projektowanym art. 505[43] § 2 k.p.c., jeżeli usługodawca nie nadeśle danych dotyczących pozwanego w terminie trzech miesięcy od wystąpienia o nie przez sąd, postępowanie podlega umorzeniu. Postanowienie o umorzeniu doręcza się tylko powodowi i podlega ono zaskarżeniu w tzw. trybie poziomym – przez ten sąd w składzie trzech sędziów. Rozwiązanie to wpisuje się w niekorzystną dla klientów wymiaru sprawiedliwości tendencję do zastępowania zażaleń dewolutywnych poziomymi (jeden z symboli tzw. reformy k.p.c. z listopada 2019 r.).

Jeżeli usługodawca nie nadeśle żądanych danych bez usprawiedliwionych powodów, sąd skaże go na grzywnę według przepisów o karach jak za niestawiennictwo świadka (projektowany art. 505[43] § 5 k.p.c.). Oznacza to zagrożenie grzywną do 3000 zł (art. 163 k.p.c.). Nałożenie grzywny wyczerpie środki, którymi sąd może przymusić usługodawcę do przekazania informacji.

Jeśli wnioskowane dane dotyczące pozwanego wpłyną, sąd rozpozna sprawę według przepisów ogólnych (projektowany art. 505[44] k.p.c.). Wątpliwości budzi, czy oznacza to wyłączenie stosowania przepisów innych postępowań odrębnych (np. gospodarczego lub w sprawach własności intelektualnej), które mogą się ze ślepym postępowaniem zbiegać. Jednocześnie wyłączenie przynajmniej tego ostatniego (w którym rozpoznawane są sprawy o ochronę dóbr osobistych w związku z działalnością naukową lub wynalazczą) znacząco pogarsza sytuację powoda. Z drugiej strony projekt przewiduje też opłatę stałą w wysokości 1000 zł od pozwu ślepego (projektowany art. 13f ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych). W „zwykłych" sprawach zadośćuczynienie podlega 5- proc. opłacie stosunkowej. Oznacza to np., że żądając 500 tys. zł zadośćuczynienia np. za pomówienie w blogu, zapłacimy 1000 zł, jeśli nie znamy danych naruszyciela, i 25 tys. zł, jeśli je znamy.

Sztuka dla sztuki

Konkludując, komentowany projekt jest niedopracowany, niespójny i sprzeczny z systematyką k.p.c. Nie realizuje też w pełni żadnego z celów, z którymi problem niezidentyfikowanego pozwanego można powiązać.

Bo czemu ślepy pozew może służyć? Nasuwają się dwa podstawowe cele. Zawsze powinien zmierzać do wydobycia danych niezbędnych do wniesienia powództwa. Do rozważenia jest, czy powinien dodatkowo obejmować rozwiązania pozwalające na prowadzenie postępowania także pod czasową (do chwili ustalenia danych) nieobecność pozwanego, trochę na wzór występującego już w art. 143–147 k.p.c. kuratora dla doręczeń.

W pierwszym zakresie projektowana regulacja będzie nieskuteczna. Nie daje realnych instrumentów wydobycia danych od usługodawcy (zagrożenie relatywnie niewysoką grzywną nie wystarczy). W drugim obszarze pozwala na rozpoznanie sprawy, ale tylko negatywnie dla powoda (wyrok na posiedzeniu niejawnym m.in. ze względu na oczywistą bezzasadność powództwa).

Moim zdaniem w ogóle nie należy projektować rozwiązań pozwalających na rozpoznawanie sprawy przeciwko podmiotowi, którego dane są nieznane. Po części to sztuka dla sztuki (jeśli danych nigdy nie da się ustalić), po części zagrożenie dla rzetelności procesu (jeśli nie zagwarantujemy ponowienia wszystkich czynności zdziałanych pod nieobecność pozwanego).

Należy się skupić nie na ślepym pozwie, ale na odrębnej instytucji wpadkowej (na wzór np. zabezpieczenia dowodów) nakierowanej na pozyskanie pod kontrolą sądu danych niezidentyfikowanej osoby, która naruszyła prawa powoda, w sposób zwiększający szanse na ich realne wydobycie od podmiotu, który nimi dysponuje. Stroną tego postępowania nie powinna być nieznana osoba, tylko podmiot, od którego dane mają pochodzić, a jego efektem powinien być tytuł egzekucyjny. Rozważyć można, czy procedura taka nie powinna wykraczać poza ochronę dóbr osobistych, ale odnosić się także do innych naruszeń, np. deliktów związanych z pojazdami mechanicznymi (gdzie środkiem służącym do ustalenia danych może być numer rejestracyjny).

Odrębne postępowanie rozpoznawcze przeciwko niezidentyfikowanym osobom jest niepotrzebne, wprowadzi jedynie zamęt i niespójność w systemie. Trudno dostrzec, po co komentowany problem miałby być rozwiązywany w formie powództwa. Jeżeli chodzi o przerwanie biegu przedawnienia, to w przypadku ochrony dóbr osobistych albo w ogóle nie wchodzi ono w rachubę (roszczenia niemajątkowe się nie przedawniają), albo zastosowanie znajduje długi, sześcioletni termin przedawnienia (w zakresie zadośćuczynienia).

Komentowana ustawa może doprowadzić do ciekawych konfliktów. Rada Wolności Słowa może bowiem w trybie administracyjnym nakazać usługodawcy publikację materiału, czego sąd powszechny w trybie cywilnym zakazał. Odwołania od decyzji Rady (natychmiast wykonalne i niepodlegające wstrzymaniu) będzie rozpoznawał sąd administracyjny, a pozwy i wnioski o zabezpieczenie (np. przez usunięcie tych samych publikacji) sąd powszechny. To jednak temat na odrębny artykuł.

Autor jest adwokatem, partnerem w kancelarii Radzikowski, Szubielska i wspólnicy sp.j.

Od stycznia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów leży projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. Projekt przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości (można się z nim zapoznać na jego stronie internetowej). Zakłada powołanie Rady Wolności Słowa, której zadaniem będzie przymuszanie serwisów społecznościowych (jak Facebook czy Twitter) do publikowania niesłusznie (zdaniem Rady) zablokowanych wpisów użytkowników. Przewiduje też wprowadzenie do kodeksu postępowania cywilnego nowego instrumentu, tzw. ślepego pozwu. Radę Wolności Słowa zostawiam komentatorom politycznym (bo taki ten organ ma mieć charakter). Ja zajmę się nową instytucją procesową.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Opinie Prawne
Antoni Górski: Dokąd zmierzamy w sporze o prawo i sędziów
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Kuszenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Burdziak, Regulski: (Nie)dozwolone ryzyko gospodarcze, czyli czego mogą bać się menedżerowie
Opinie Prawne
Bosek, Żmij: O ważności wyborów powinien orzekać Sąd Najwyższy w pełnym składzie
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Zatrzymać szantażystów w debacie publicznej
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego