Skala bezrobocia w Polsce nadal jest dwukrotnie większa niż przed wybuchem pandemii koronawirusa, ale w ostatnich dwóch miesiącach już nie rosła. Rosnąć – a raczej wracać do normalności – zaczęły za to wynagrodzenia. Takie są wyniki drugiej edycji badania Diagnoza.plus. To szeroko zakrojone ankietowe badanie rynku pracy, przeprowadzone przez grupę badaczy z Wydziału Zarządzania UW, think tanków CASE, GRAPE, IBS i CenEA oraz firmy doradczej EY.
Płace wracają do normy
Według Diagnozy.plus stopa bezrobocia pod koniec czerwca wynosiła 5,4 proc. Dwa miesiące wcześniej, gdy badanie zostało zrealizowane po raz pierwszy, wynosiła 5,8 proc. Ze względu na błędy pomiaru autorzy badania nie mówią o spadku stopy bezrobocia. – Mimo to nasze badania przynoszą dobre wieści. Nie dają przesłanek, aby sądzić, że sytuacja na rynku pracy nadal się pogarsza – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z WZ UW i GRAPE, jedna z autorek raportu, który zostanie opublikowany w środę.
Czytaj także: Niemiecki gigant kurierski na fali wirusa. Zatrudni ponad 10 tys. osób
To o tyle ważne, że stopa bezrobocia rejestrowanego – bazująca na liczbie osób rejestrujących się jako bezrobotne w urzędach pracy – na pierwszy rzut oka maluje bardziej pesymistyczny obraz koniunktury na rynku pracy. W czerwcu, jak oceniają przeciętnie ekonomiści ankietowani przez „Parkiet", wskaźnik ten sięgnął 6,2 proc., w porównaniu z 6 proc. w maju i 5,3 proc. w czerwcu ub.r. A na tym jego wzrost niemal na pewno się nie skończy. Uczestnicy konkursu prognostycznego „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" pod koniec czerwca przeciętnie oceniali, że ten rok stopa bezrobocia rejestrowanego zakończy na poziomie 8 proc.