Kiedy przeczytałem w „Plusie Minusie" (26.11.2016) krótki tekst Filipa Memchesa pt. „Czas na katolicką republikę wyznaniową", odniosłem wrażenie, że obserwuję balon próbny wysłany przez katolickich fundamentalistów, którego zadaniem jest sprawdzić, czy Polska jest już gotowa na całkowite zerwanie z oświeceniem i powrót do systemu autokratycznego. Systemu, w którym nie ma miejsca na modernistyczny indywidualizm, a ramy tego, co społecznie dozwolone, nie są wyznaczane w wyniku ścierania się różnych racji i poglądów, lecz są narzucane przez kościelną egzekutywę przy zatarciu rozróżnienia spraw państwa i Kościoła.
Obecnie obserwujemy, jak siły konserwatywne oportunistycznie wykorzystują kryzys polityczny w Europie do zakwestionowania całego kilkusetletniego dorobku cywilizacji łacińskiej, zapoczątkowanego pokojem westfalskim 1648 r., który zakończył burzliwe lata wojen religijnych XVI i XVII wieku.
Dwa lata później umiera Kartezjusz, którego „Traktat o metodzie" uważany jest za dzieło fundamentalne dla rozwoju myślenia racjonalistycznego, wraz z angielskim empiryzmem leżącego u podstaw nowoczesności. Kartezjusz nie był ateistą. W innym swoim dziele – „Medytacje o pierwszej filozofii" – starał się wręcz dowieść istnienia Boga. Zarazem jednak zwracał uwagę na konieczność sceptycznego wątpienia, u którego podstaw leży ludzka niedoskonałość i omylność, wykluczająca możliwość osiągnięcia przez człowieka boskiej doskonałości. Kartezjusz szeroko omawiał przyczyny naszej omylności i dostrzegał jej źródła w odrębności jaźni – naszego „myślącego ja" – od świata wobec niej zewnętrznego. Ostatecznie to właśnie owo „myślące ja" – wciąż wątpiące w adekwatność świata zmysłowego i poszukujące praw nim rządzących – staje się dla Kartezjusza jedynym pewnikiem, jedyną gwarancją bytu, a zarazem istotą człowieczeństwa.
Konsekwencją myśli kartezjańskiej jest wniosek, że niedoskonały człowiek nie tylko nie jest w stanie poznać i zrozumieć doskonałego Boga, ale również nie jest w stanie bezbłędnie zrozumieć i wprowadzić w życie doskonałych praw, jakie Bóg objawił mu w tekście Pisma Świętego.
Współgra to ze słowami św. Augustyna zapisanymi w „Państwie Bożym": „Co do tych prawd nie ma żadnej obawy wobec takich zarzutów akademików, gdy pytają: a cóż to będzie, jeśli się mylisz? Jeśli się mylę – to dowód, że jestem. Tylko ten, co nie istnieje, nie może się mylić".