Krzysztof B., wicedyrektor Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier w Ministerstwie Finansów, pobierał nie tylko resortową pensję. Na podstawie upoważnienia do rachunków bankowych polskich spółek uczestniczących w VAT-owskiej karuzeli, z ich kont wypłacał sobie gotówkę. Środki przelewami miały iść także do szefa szkoły skarbowej – Arkadiusza B. – ustaliła „Rzeczpospolita". Grupa w zaledwie trzy lata wyłudziła aż 5 mln zł.
Sowite wypłaty
Sprawę dotyczącą wysokich urzędników Ministerstwa Finansów, którzy przyszli do resortu, by ścigać oszustwa podatkowe, a tymczasem sami mieli się ich dopuszczać, okradając państwo z podatku, „Rzeczpospolita" ujawniła pod koniec października. Zarzut zorganizowania i kierowania mafią VAT oraz oszustw podatkowych ma nie tylko Krzysztof B., ale również Arkadiusz B. – który był szefem Krajowej Szkoły Skarbowości przy MF. Obaj – jak twierdzi prokuratura – wyłudzali VAT, pracując w resorcie. Zostali zwolnieni w normalnym trybie – Arkadiusz B. niespełna dwa miesiące przed zatrzymaniem.
W śledztwie prowadzonym od blisko dwóch lat przez Zachodniopomorski Wydział Prokuratury Krajowej w Szczecinie i Centralne Biuro Śledcze Policji, zarzuty usłyszało dotąd 15 osób – nie tylko podwładni Mariana Banasia z czasów kiedy był w ministerstwie, ale także szef jednego z największych w kraju urzędów skarbowych – Andrzej S.
„Rzeczpospolita" ustaliła, w jaki sposób pieniądze ze zwrotu VAT trafiały do urzędników. Krzysztof B. wypłacał sobie gotówkę z kont polskich spółek uczestniczących w VAT-owskiej karuzeli. – Były to kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. A także jedna większa wypłata rzędu kilkuset tysięcy złotych – mówią nasze źródła. Jako tytuł B. podawał m.in. że jest to wypłata wynagrodzenia, zaliczka na wynagrodzenie czy na zakup nieruchomości. Dziś już wiadomo, że w spółkach, które wykazywały fikcyjny obrót biżuterią i tarcicą, a powiązanych ze sobą osobowo, brała udział m.in. matka Krzysztofa B. i pracownica z jego kancelarii prawnej. Sprawdziliśmy rejestry spółek – co najmniej jedną z nich B. założył w Czechach na krótko przed objęciem dyrektorskiej posady w ministerstwie.
Właśnie o zwrot VAT występowano do urzędu skarbowego w Warszawie – a ten, kierowany przez ówczesnego naczelnika Andrzeja S., zatwierdzał kolejne wypłaty (za to ma zarzuty w śledztwie). W ten sposób w ponad trzy lata (od 2015 do 2018 r.) grupa wyłudziła 5 mln zł i usiłowała naciągnąć budżet na kolejne 860 tys. zł.