Ton spotkania, na którym Lewica ogłosiła kandydatkę na prezydenta nadały – poza wystąpieniem Biejat – mowy Krzysztofa Gawkowskiego, Krzysztofa Kukuckiego oraz Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Kandydat Lewicy pięć lat temu, Robert Biedroń, był w trakcie konwencji wspominany, ale nie występował. Podobnie jak Włodzimierz Czarzasty, który zgodnie z informacjami przekazywanymi przez samą Lewicę od pewnego czasu przebywa w szpitalu. „Dziewczyna z sąsiedztwa” – tak Gawkowski określił, kto jest potrzebny jako prezydent Rzeczypospolitej. – Czy będzie to chłopak z siłowni, czy będzie to chłopak z pałacu? Ja wierzę w to, że będzie to dziewczyna z sąsiedztwa – podkreślił Gawkowski. Przed Lewicą trudna kampania z kilku powodów.
Czytaj więcej
Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat będzie kandydatką Lewicy w wyborach prezydenckich. Decyzję przez aklamację podjęła Rada Krajowa Nowej Lewicy.
Biejat o ogromie pracy
Kandydatka Lewicy w swoim wystąpieniu nie tylko akcentowała sprawy społeczne czy mieszkaniowe jako elementy swojego programu wyborczego. Mówiła też o ogromie pracy, jaki jest przed nią. I nic dziwnego – Lewicę w tych wyborach czeka poważne wyzwanie. W 2020 roku aktualny współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń dostał nieco ponad 2 proc. w rywalizacji z Rafałem Trzaskowskiem. Lewica liczy na powtórzenie mechanizmu, który zadziałał w wyborach na prezydenta Warszawy w tym roku, gdy Biejat również rywalizowała z Trzaskowskim – na atak z lewej, progresywnej flanki właśnie w takich sprawach, jak kwestie mieszkaniowe czy ogólnie sprawy społeczne. Tu wsparciem mają być członkowie rządu, jak wspominana wcześniej Dziemianowicz-Bąk i realizowane przez nią pomysły, takie jak renta wdowia czy zmiany dotyczące rodziców wcześniaków. Jednak w jakimś sensie członkowie rządu będą też potencjalnym obciążeniem. Jak pisała w niedzielę „Rzeczpospolita”, wkrótce może dojść do dymisji ministra nauki Dariusza Wieczorka.
Czytaj więcej
Partia Razem wybrała nowe władze, a wkrótce zdecyduje, czy i kogo wystawić w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Chociaż Razem nie należy do dużych partii, decyzja będzie miała wpływ na kształt politycznej sceny aż do 2027 roku.
Biejat i rywalizacja z Razem
Trzaskowski uznawany jest za członka progresywnego skrzydła Koalicji Obywatelskiej i jako taki sam tworzy zagrożenie dla kandydatury Biejat. Rozmówcy z Lewicy liczą jednak na to, że strategiczny kierunek obrany przez sztab Trzaskowskiego – spotkania w małych i średnich miejscowościach, krytyka globalizacji itd – sprawi, że łatwiej będzie progresywnej kandydatce, jaką jest Biejat, zabiegać o głosy. Trzaskowski ma odsłaniać swoją flankę, co Lewica chce wykorzystać. Ale nie będzie w tym jedyna. Jak wynika z naszych rozmów, na przełomie roku swoją decyzję prezydencką ma podjąć partia Razem. Adrian Zandbeg uważany jest za faworyta do startu – chociaż mówi się też o potencjalnej kandydaturze Pauliny Matysiak – i będzie ustawiał się w tym wyścigu jako kandydat progresywny. To również ryzyko dla Biejat, która wywodzi się przecież z Partii Razem i która opuściła swoją formację kilka tygodni temu. Dla Biejat kluczowe, jak wspomniano już, w tym wyścigu będą między innymi sprawy mieszkaniowe. – Raty muszą być niższe, a mieszkania tańsze. Dach nad głową każdej polskiej rodziny jest ważniejszy niż chciwość banków – powiedziała w niedzielę kandydatka Nowej Lewicy na prezydenta. I tu również Biejat będzie jednak rozliczana z tego, co zrobił lub nie zrobił rząd Tuska współtworzony przez Lewicę.