Po katastrofie Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz osoby związane z obozem Zjednoczonej Prawicy gromadzą się 10 dnia każdego miesiąca, by uczcić pamięć 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. Zgromadzenia przed pomnikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego na placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie prezes PiS składa kwiaty, przyciągają też kontrmanifestantów, m.in. działaczy Obywateli RP i Komitetu Obrony Demokracji.
Kaczyński kontra Komosa. Incydent na miesięcznicy smoleńskiej
Niedawno podczas jednej z miesięcznic doszło do incydentu. Zbigniew Komosa, który co miesiąc składa wieniec z tabliczką z napisem obciążającym odpowiedzialnością za katastrofę tragicznie zmarłego w niej Lecha Kaczyńskiego, zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu, że podczas przepychanek ten uderzył go w twarz, a prezesowi PiS oraz posłom Markowi Suskiemu i Anicie Czerwińskiej - zniszczenie wieńca.
Czytaj więcej
Comiesięczne prowokacje i nieoddzielenie protestujących od oddających hołd tym, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, mogą się skończyć kolejną tragedią. Obowiązkiem państwa jest zapewnić bezpieczne warunki politykom PiS oraz ich przeciwnikom.
Po tym, jak do Sejmu wpłynął wniosek o odebranie im immunitetów, Kaczyński, Suski i Czerwińska na posiedzeniu komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych przekonywali, że ich działania były uprawnione ze względu na „szkalowanie ofiar katastrofy smoleńskiej”. W oświadczeniu, które odczytał poseł PiS Zbigniew Bogucki, Jarosław Kaczyński pisał, że objęte wnioskiem zachowanie było „uzasadnioną reakcją na działania Zbigniewa Komosy”. Prezes PiS zaznaczył, że aktywista jest z nim skonfliktowany, a jego działania mają charakter polityczny i naruszają prawo oraz dobre obyczaje.