Według zmienionej ordynacji wyborczej wybory do PE będą odbywać się w okręgach conajmniej trzymandatowych. W praktyce oznacza to, że - według wyliczeń w oparciu o wyniki poprzednich wyborów do PE - mandat w wyborach z 2019 roku będą mogły uzyskać partie, które przekroczą próg 13-15 proc. w wyborach. To z kolei faworyzuje największe partie na polskiej scenie politycznej - PiS i PO.
Politycy PiS uzasadniając zmiany w ordynacji wyborczej podkreślali, ze w dotychczasowej formule wybory te były nietransparentne.
- Rozumiem słowa krytyczne pod adresem tej ordynacji, bo są pytania o reprezentatywność, ale doświadczenia innych pokazują, że jeśli próg wyborczy jest niski, to w Parlamencie Europejskim pojawiają się egzotyczne postacie - mówił z kolei w Polsat News Krasnodębski.
Europoseł PiS dodał, że taka ordynacja może zmusić opozycję do zmiany taktyki wyborczej i tworzenia sojuszy wyborczych, ale zapewnił, że nie faworyzuje ona PiS-u.
Europoseł był też pytany o spór Polski z Komisją Europejską w kwestii praworządności w Polsce i wszczętą przez KE procedurę z artykułu 7 Traktatu o UE. Jego zdaniem ten spór będzie się toczył długo. Prof. Krasnodębski ocenił też, że jest on "polityczny i dotyczy interpretacji".