Duży spadek zaufania do państwa wywołała w zeszłym roku informacja o planach wprowadzenia tzw. testu przedsiębiorcy. Urzędnicy mieli weryfikować, kto prowadzi biznes, a kto tylko udaje. Powtarzane wtedy hasło, że „uczciwi nie mają się czego bać", wywoływało uśmiech politowania. Bo fiskus niszczył uczciwe firmy, nadużywane było tymczasowe aresztowanie, wątpliwości nasuwały się więc same.
Dlatego poważne obawy budzą planowane zmiany w ustawie o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych oraz wprowadzenie tzw. konfiskaty prewencyjnej. Mają ułatwić walkę z przestępczością, ale stwarzają też ryzyko, że ich ofiarą padną osoby niewinne, ich życie osobiste czy biznesy. Karanie przedsiębiorcy za to, że nie zdołał upilnować swoich pracowników i zapobiec przestępstwu, a nawet ubezwłasnowolnienie go w zarządzaniu własną firmą, jest rozwiązaniem represyjnym. Konfiskata prewencyjna natomiast rozmija się z zasadą domniemania niewinności i czyni obywatela z definicji podejrzanym.