Doskonale rozumiem kancelarię prezydenta Andrzeja Dudy, która nie schowała do szuflady listu Marka Falenty, wysłanego do Polski z hiszpańskiego więzienia, lecz wysłała pismo do zaopiniowania prokuraturze i sądowi. Postąpiono słusznie, oddalając od głowy państwa podejrzenie, że szantaż skazanego, który w zamian za łaskę zapewnia milczenie, może być skuteczny. Nadanie listowi biegu było sensowne tym bardziej, że Falenta w liście nie tylko skarży się, że nie doceniono jego zasług, ale też wielokrotnie prosi o łaskę – czasem nawet w zdumiewającej formie ultimatum.
Czytaj także: Afera podsłuchowa: Falenta proponuje układ za ułaskawienie
Prawda, że taki wniosek można składać raz do roku, a od Falenty były są już cztery, więc jasne, że od strony formalnej pismo nie ma szans powodzenia. Ale przecież jeszcze w listopadzie 2015 roku doszło do rzeczy niebywałej: prezydent Duda „uwolnił sąd od sprawy" Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i dwóch innych wysokich funkcjonariuszy CBA, nieprawomocnie skazanych na bezwzględnego więzienia. Prezydent ułaskawił bez prawomocnego wyroku, zanim sąd rozpoznał apelacje i w zupełnie dotąd niespotykanym trybie. Nic więc dziwnego, że Falenta liczy teraz na coś podobnego – bo długo go przekonywano, że bardzo pomógł PiS odsunąć PO od władzy. Pisze o tym w liście, który ujawniliśmy tydzień temu. A że uwierzył w zapewnienia o ułaskawieniu – to tylko świadczy o jego wiarygodności. Zarówno wtedy gdy organizował nagrywanie, jak i teraz.
Dobrze, że w końcu prokuratura zbada treść listu. Dziwne, że nie zrobiła tego z własnej inicjatywy, gdy list Falenty przesłała jej Kancelaria Prezydenta. Wówczas list przesłano w zwykłym trybie do sądu, by go zaopiniował do ułaskawienia. Ale i w sądzie ścierają się różne poglądy: zawiadamiać prokuraturę, by dopełnić obowiązku prawnego, czy też nie ma potrzeby, bo przecież prokuratura już ten list miała? Ja bym jednak zawiadomił.
Bo nie tylko Falentę, ale 13 osób wymienionych w jego liście do prezydenta trzeba przesłuchać z zachowaniem kodeksowych rygorów, by wyjaśnić tę sprawę z całym jej tłem. W przeciwnym razie przyjdzie do niej wracać w nieskończoność. Prokuraturze wiarygodności to nie przysporzy.