Rzecznik finansowy zaapelował o stworzenie pakietu rozwiązań służących zmniejszeniu obciążenia składkami ubezpieczeniowymi – zwłaszcza gdy chodzi o obowiązkowe ubezpieczenie OC posiadaczy pojazdów. Pomysły te nie zasługują jednak na poparcie.
Najgorszy z nich to propozycja zawieszenia pobierania przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny opłaty karnej za brak ochrony ubezpieczeniowej w obowiązkowym ubezpieczeniu OC posiadaczy pojazdów. W szybki sposób możemy utracić budowaną przez lata swoistą etykę ubezpieczeniową, zakładającą, że uchylanie się od zawarcia umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC nie jest błahym przeoczeniem, a przejawem nieodpowiedzialności, braku troski o los poszkodowanych i żerowaniem na innych, świadomych i odpowiedzialnych posiadaczach pojazdów. Nie można zapominać również o tym, że w razie wypadku drogowego (w szczególności gdy jego skutkiem będzie śmierć, uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia) niewykonanie obowiązku ubezpieczenia grozi katastrofą finansową posiadaczowi pojazdu. Nie jest więc dobrym rozwiązaniem obniżanie motywacji do wypełnienia obowiązku ubezpieczenia poprzez znoszenie sankcji. Świat się nie kończy, za jakiś czas zapomnimy o koronawirusie, a pamiętać będziemy, że obowiązek ubezpieczenia OC nie jest wcale ważny i że łatwo można wybaczyć tym, którzy go nie wypełnili.
Trudno poprzeć również wprowadzenie powszechnej możliwości wycofania pojazdu z ruchu i redukowania wysokości składki za ten okres. Rozwiązanie, które jest możliwe do zaakceptowania w przypadku samochodów ciężarowych, pojazdów specjalnych i autobusów, może być chybione w przypadku samochodów osobowych – w szczególności tych, które nie służą prowadzeniu działalności gospodarczej lub służą jej tylko częściowo. W wielu przypadkach takie oficjalnie wycofane z ruchu pojazdy mogą jednak być (choćby okazjonalnie) użytkowane, mogą powodować zagrożenie na drodze. Będą wypadki, szkody i ofiary. Realnie istniejące ryzyko nie będzie miało pokrycia w zapłaconej składce ubezpieczeniowej.
Czytaj także: