Jeśli ktoś po środowej przecenie złotego mógł mieć obawy o kondycję naszej waluty, czwartkowe wydarzenia rynkowe powinny go przynajmniej chociaż trochę uspokoić. Złoty znów bowiem zyskiwał na wartości. Po południu w relacji do dolara nasza waluta zyskiwała około 0,5 proc. i tym samym dolar znów był wyceniany poniżej 4 zł. Euro taniało z kolei 0,2 proc i jego wycena spadła do poziomu 4,16 zł.

W czwartek złoty był podatny przede wszystkim na globalne ruchy dolara. Ten bowiem zaczął znów tracić na wartości, a efekty tego było widać na przykładzie pary EUR/USD, która znów zaczęła się zbliżać do poziomu 1,05. Praktycznie bez echa, z perspektywy złotego, przeszły zaś dane z polskiej gospodarki w tym m.in. te dotyczące rynku pracy.

Złoty znów pręży muskuły

- Inwestorzy po wczorajszych emocjonalnych komentarzach Trumpa na temat Zełenskiego, które mogły wzbudzić obawy co do dalszego procesu pokojowego na Ukrainie, dzisiaj studzą emocje i znów szacują szanse na dalsze umocnienie złotego. A te pozostają duże – proces negocjacji dotyczących Ukrainy będzie kontynuowany, a dodatkowym elementem pozostanie „jastrzębia” RPP, do czego dojdzie teraz fala słabości dolara, zachęcająca do większego zainteresowania się rynkami wschodzącymi – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Rynek walutowy czeka na indeksy PMI

Złoty odzyskuje więc moc. W piątek powinien on być przede wszystkim pod wpływem publikacji indeksów PMI z kluczowych gospodarek, bo to one będą zapewne miały kluczowy wpływ na nastroje rynkowe. Nie można jednocześnie zapominać o wątku wojennym, a właściwie pokojowym, chociaż w tym aspekcie nadal mamy do czynienia bardziej ze spekulacjami aniżeli faktami.