Odpowiadają Joanna Gąsowski (Counsel) i Bartosz Kopik (Associate) w warszawskim biurze Wolf Theiss:
- Jak podał portal RynekPierwotny.pl, 18 największych deweloperów mieszkaniowym notowanych na GPW sprzedało w 2019 r. ponad 26 tys. mieszkań. Tylko w ostatnim kwartale zakontraktowali oni łącznie 7252 lokale, co było wynikiem o ponad 18 proc. lepszym od osiągniętego w analogicznym okresie 2018 r. Miniony rok był rekordowy pod względem inwestycyjnym aż w trzech kategoriach: mieszkań oddanych, rozpoczętych i uzyskanych pozwoleń. Wydawałoby się, że tak mocno rozgrzanego segmentu budownictwa mieszkaniowego nic nie będzie w stanie ostudzić.
Jeszcze na początku roku deweloperzy odnotowali wzrost sprzedaży mieszkań, a w marcu, tuż przed zamknięciem szkół, Ronson Development zaprezentował plany zakładające wzrost sprzedaży o ok. 25 proc. Wybuch pandemii COVID-19 może mieć jednak odroczone w czasie skutki. O ile deweloperzy deklarują, że sytuacja na budowie jest stabilna i nie odnotowują spadku zainteresowania mieszkaniami, o tyle ten stan może się zmienić pod koniec drugiego lub w trzecim kwartale. Zwłaszcza jeżeli na skutek skurczenia się lub utraty źródeł dochodów, klienci wycofają się z transakcji albo będą chcieli renegocjować ich warunki.
Czy zatem deweloperzy powinni obawiać się masowego odstępowania od umów deweloperskich? Tak jak dotychczas, klienci mogą odstąpić od umowy deweloperskiej, jeżeli deweloper nie przeniesie na nich prawa własności do lokalu w terminie określonym w umowie. Uprawnienie to przysługuje im również, jeżeli umowa nie zawiera wszystkich obligatoryjnych elementów. W praktyce ta druga przesłanka występuje jednak bardzo rzadko, bo większość deweloperów korzysta ze sprawdzonego wzorca umowy. Klient może także odstąpić od umowy, jeżeli deweloper nie doręczył mu prospektu informacyjnego albo informacje zawarte w umowie odbiegają od tych w prospekcie. Oczywiście postanowienia umowy mogą uprawniać nabywcę do odstąpienia lub rozwiązania umowy na skutek zaistnienia pewnych okoliczności, ale i to w praktyce zdarza się bardzo rzadko.
Konsument dotknięty skutkami COVID-19 nie jest jednak bez wyjścia. Prawo przewiduje, że jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy.