W felietonie z połowy grudnia Skrzydlewski poruszył kwestię cnót społecznych, które określił mianem „wielkiego skarbu kultury moralnej”. Nazwał je „naturalnymi usprawnieniami do dobra”, które pomagają człowiekowi czynić dobro, a tym samym czynią człowieka dobrym. - Barbarzyństwo systemów totalitarnych staje się możliwe dlatego, że cnoty społeczne słabną. Do walki przeciw nim stanął zarówno narodowy socjalizm, jak i komunizm bolszewicki. Ten drugi, ogołacając człowieka z kultury, ostatecznie wykształcił całe plemię złożone z ludzi, których trafnie określono jako „homo sovieticus” – mówił, dodając, że ci ostatni „przetrwali do dziś i bardzo łatwo przyswoili założenia nowych ideologii lewicowo-liberalnych”. Jego zdaniem „zniewolony ideologią człowiek zrezygnował z prawdy, dobra, piękna, obowiązków względem siebie, bliźnich i Pana Boga”. - Wolność, jaką zaczął realizować nowy człowiek, ostatecznie nakazała mu niszczyć swoje życie, aby to, co jest od niego lepsze – ziemia, natura, przyroda – mogło żyć i swobodnie się rozwijać. Walczy on zatem o prawo do zabijania nienarodzonych dzieci, wolność do narkotyków, o prawo do samobójstwa i eutanazji ludzi zbędnych, a zarazem płacze i wzrusza się, gdy widzi na drodze rozjechaną żabę lub psa na uwięzi –powiedział.
Tuż przed Bożym Narodzeniem felietonista Radia Maryja powrócił do „cnoty pietyzmu”, nazywając ją „podstawą wszelkich cnót społecznych” i przekonując, że jej „dobroczynne działanie przenika tak do życia indywidualnego, jak i rodzinnego, narodowego i państwowego”. Definicję cnoty pietyzmu określił jako „podstawę czci i posłuszeństwa dziecka wobec rodziców”. - Pietyzm jest zatem afirmacją życia i swego istnienia, ale także afirmacją tych, od których to istnienie pochodzi – mówił. - Tata i mama od tej chwili przestają już być kimś, kto jest obok dziecka, ale stają się kimś, kogo dziecko słucha, kocha, kogo czci i naśladuje – wyjaśniał, dodając, że „normalnie rozwijające się dziecko z czasem odkrywa także, że jest dzieckiem nie tylko mamy i taty, ale właśnie ojczyzny”.
Na początku nowego roku Skrzydlewski zajął się natomiast „cnotą szacunku”. - W przestrzeni życia wytwarza się atmosferę wrogą szacunkowi, a wręcz nieład, w którym każdy lekceważy wszystko i wszystkich, usprawiedliwiając swe zachowanie tolerancją i nowymi czasami, w których każdy ma prawo do swojego zdania, wolności i równego traktowania. To wszystko daje nam kierunek w stronę cywilizacji śmierci, gdzie nie ma szacunku dla nikogo i dla niczego. Jest tylko zbrodnia, swawola i niewolnictwo – tłumaczyl odbiorcom mediów ojca Rydzyka.
Gość Radia Maryja stwierdził, że 2021 rok przynosi nowe wyzwania, którym możemy sprostać „dzięki praktykowaniu cnót społecznych”. - Jest wśród nich szacunek. Cnota nazywana po łacinie „obserwancja” stanowi bezpośredni owoc pietyzmu i wyraża się w żywieniu czci i posłuszeństwa szczególnie dla tych, którzy są osobami sprawującymi władzę, którzy są dla nas jak ojciec – mówił. Ostrzegał przy tym przed „zniewoleniem, bylejakością, ideologią permisywizmu, ale także nihilizmu i relatywizmu”.
Po tygodniu tematem felietonu w Radiu Maryja była „cnota czci”. - Należy pamiętać, że cnota czci nie jest tylko aktem daru dla tych, których cenimy i lubimy. Ta cnota jest obowiązkiem moralnym potwierdzonym w Dekalogu. Z tego obowiązku będziemy rozliczani przez Pana Boga, ale również przez pokolenia, które po nas przyjdą – mówił doradca ministra edukacji. Ubolewał, że „niestety dziś pietyzm, szacunek i cześć są na wiele sposobów rugowane z naszego życia, bo chce się uczynić z nas osoby nikczemne, słabe i zniewolone”. - Czyni się to zawsze pod maską dobra, ukrywając faktyczne intencje, by osłabić rodzinę, wspólnotę życia i ostatecznie państwo, które tylko wtedy może trwać oraz służyć człowiekowi, gdy przewodzą mu ludzie zacni, czcigodni, a zatem cnotliwi, godni naśladowania i podziwu – stwierdził Skrzydlewski.
Miesiąc później poruszył temat „cnoty prawdomówności”. - Nic tak nie niszczy więzi międzyludzkich w rodzinie, w życiu społecznym, w państwie i w narodzie jak obłuda, hipokryzja, zakłamanie – perorował Skrzydlewski, podkreślając, że „wszyscy ludzie mają prawo do prawdy, nie zaś do bałamutnych opinii i fikcji”. - Trzeba więc bronić prawdy o Bogu, który jest celem ostatecznym i panem ludzkiego życia. Trzeba bronić prawdy o tym, że człowiek ma prawo do życia, od poczęcia aż do naturalnej śmierci – apelował. - Flirt z cywilizacją śmierci, próby kompromisu z nią świadczą nie tylko o braku rozumu, ale także o hipokryzji, obłudzie, o szyderstwie z prawdy – mówił.