Przewoźnicy jednak niekoniecznie w to wierzą. Amerykańska linia Southwest, która ma najwięcej Maxów, zapowiedziała uziemienie swoich maszyn aż do pierwszego tygodnia sierpnia.
Jak powiedział p.o. prezes FAA Dan Elwell, cytowany w komunikacie, agencja chciała poznać opinie pilotów o zmianach wprowadzanych przez Boeinga, co z kolei ma jej pomóc w ocenie zmian wprowadzanych w Maxach przez producenta.
— Już nie patrzymy na zegarek, tylko na kalendarz. I nikt nie biegnie, tylko wszyscy idziemy spacerkiem — powiedział po spotkaniu Dennis Tajer, jeden z pilotów American Airlines i jednocześnie rzecznik związku zawodowego United Allied Pilots Association. Miało to oznaczać, że wprowadzanie nowego oprogramowania i loty testowe nie odbywają się w pośpiechu. FAA nie może sobie pozwolić na kolejną porażkę w zezwoleniu na eksploatację samolotów, które mogą sprawiać problemy.
Wiadomo również, że amerykańska agencja chce dokonać ponownej certyfikacji Maxów wspólnie z zagranicznymi regulatorami ruchu lotniczego, w tym z chińską CAAC i europejską EASA, a także regulatorami etiopskimi, kanadyjskimi i brazylijskimi.
Jak ujawnili uczestnicy spotkania, dyskutowano na temat dotychczas znanych przyczyn katastrof Lion Air z 29 października 2018 roku Ethiopian Airlines z 10 marca 2019 roku oraz o tym, jak nowe oprogramowanie ma zapobiegać podobnym sytuacjom. Zdaniem pilotów po założeniu, że takie zmiany zostaną wprowadzone niezbędne będą nowe szkolenia na tabletach (najprawdopodobniej iPadach Apple'a) a proponowane zmiany przez Boeinga, który dotąd wykonał 98 lotów z nowym oprogramowaniem, są na bardzo wstępnym etapie.