Teraz przewoźnicy zastanawiają się, jakie koszty można zredukować, żeby, choć trochę zmniejszyć straty. A ich jedynym sprzymierzeńcem jest w tej sytuacji tańsze paliwo, bo ropa jest znacznie tańsza, niż przed wybuchem kryzysu.
Czytaj także: Koronawirus miażdży kina. Kto na tym zyskuje
Holenderski KLM już zapowiedział, że wstrzyma się ze zwiększaniem zatrudnienia, nie będzie też już zatrudniał zewnętrznych konsultantów. Zmniejszone zostaną wydatki na IT, nie będzie w tym roku zaplanowanych remontów pomieszczeń biurowych, a wszystkie plany wyjazdowe zostaną drastycznie ograniczone. Zdaniem wiceprezesa KLM ds. finansowych, Erika Swelheima tylko w ten sposób można, choć częściowo zrekompensować straty. „Zwracamy uwagę wszystkich pracowników na to, by możliwie najbardziej ograniczyli wszystkie możliwe koszty do stopnia, w którym nie będzie to zagrażało bezpieczeństwo operacji " - napisał Swelheim w okólniku do pracowników, których namawia, aby wykorzystali w tej chwili swoje tegoroczne urlopy, bo popyt na podróże lotnicze spowodował ograniczenie siatki. I nie ukrywa, że tegoroczny zysk będzie pod wielką presją.
Czytaj także: Nouriel Roubini: Koronawirus wywoła duży szok dla gospodarki
Wstrzymanie rekrutacji nowych pracowników i kolejny przegląd kosztów, jakie mogą zostać zmniejszone zapowiedziała także niemiecka Lufthansa. Tych pracowników, którzy są już w tej chwili zatrudnieni przewoźnik namawia na skorzystanie z możliwości wzięcia bezpłatnych urlopów.