Rok Lema jest okazją do przypomnienia powieści pisarza znanej z ekranizacji Edwarda Żebrowskiego (1978). Wyjątkowej, bo realistycznej.
Wyjątkowość „Szpitala Przemienienia" polega też na tym, że wchodzi w dialog z „Czarodziejską górą" Tomasza Manna. Niemiecki noblista zastanawiał się, jaka będzie przyszłość Europy – Lem pokazał jej katastrofę ćwierć wieku później, w wyniku klęski demokracji i starcia totalitaryzmów. Mann symbolicznie wysłał swojego bohatera Castorpa na front I wojny światowej, a polski pisarz umieścił akcję w szpitalu psychiatrycznym na tle II wojny światowej, gdy Niemcy w 1941 r. zajęli Kresy i Lwów.
Mann dociekał tajemnicy ludzkiego życia, ciała, duszy i pisał o względnej różnicy między zdrowiem a chorobą, Lem zaś pokazał, jak materializm, czyli postrzeganie ludzkiego życia wyłącznie jako chemicznych reakcji, legł u podstaw eksperymentów medycznych i nazistowskich „fabryk śmierci". Nie pominął metafizyki, wyrażonej poprzez postać księdza alkoholika. Dał też szansę miłości, gdy Mann ukazał jej przemijalność.
Pikanterii polskiej powieści dodaje postać ekscentrycznego pisarza Sekułowskiego, wzorowana na Witkacym. To, że chce popełnić samobójstwo dopiero po wkroczeniu Niemców, można uznać za efekt uboczny socrealizmu.
Lem skończył powieść w 1948 r. jeszcze przed jego oficjalnym zadekretowaniem stalinizmu w polskiej literaturze. Potem zmagał się z cenzurą aż do 1955 r., kiedy „Szpital Przemienienia" ukazał się jako pierwsza część trylogii pod znamiennym tytułem „Czas nieutracony", podlanej sosem socrealizmu.