W sprawie, którą rozstrzygały śląskie sądy chodziło o zapłatę za niby-medyczne produkty. Nabył je Bogumił K. zachęcony prezentacją ich możliwości przeprowadzoną w jego mieszkaniu przez przedstawiciela sprzedawcy Huberta T.
Nic tylko brać
Hubert T. pokazał jak łatwo odkurza się robotem firanki, podłogi, poduszki i dywany oraz oczyszcza powietrze z bakterii i roztoczy. Tłumaczył, że głównym filtrem jest woda, więc urządzenie pełni też funkcję nawilżacza i jonizatora, a na dodatek możliwe jest nim rozpylanie olejów eterycznych, przez co może służyć do inhalacji i aromaterapii.
Czytaj także: 14 dni na odstąpienie od umowy zawartej na odległość
Robot miał pierwotnie kosztować 7 tys. zł, lecz sprzedawca zapewnił, że udzieli 1200 zł rabatu, jeśli Bogumił K. zdecyduje się nabyć go zaraz po prezentacji. Widząc zainteresowanie potencjalnego klienta, Hubert T. zaproponował bonusy do wyboru: komplet garnków albo materac masujący do chiropraktyki, termoterapii i akupresury.
Bogumił K. zdecydował się na zakup robota – jego córka cierpiała na astmę i miał nadzieję, że urządzenie zmniejszy jej dolegliwości. A do tego cena po rabacie wyniosła „tylko" 5591 zł. Jako bonus wybrał materac. Nie negocjował postanowień wzorca umowy, który przedstawił mu sprzedawca. Występował w niej jako osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą. Rzeczywiście – Bogumił K. prowadził jednoosobową działalność gospodarczą.