Były premier wypowiedział się na temat ustawy o IPN i skierowaniu jej przez prezydenta Andrzeja Dudę do Trybunału Konstytucyjnego. Miller powiedział, że prezydent nie miał innego wyjścia i musiał tak uczynić. - Mógł skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego i jej nie podpisywać, ale to by przeciągnęło proces decyzji. Mógł ją również zawetować, ale musiał sobie zadać pytanie, kto to weto obroni w Sejmie. (...) PiS-wi bardzo zależało na przyjęciu ustawy i głosami właśnie PiS, sojuszników, PSL-u i Kukiz'15 weto zostałoby obalone – podkreślił.
Pytany przez redaktora Michała Kolankę czy historia wokół ustawy o IPN ma na celu utwardzenie elektoratu Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedział, że jego zdaniem była to akcja zorganizowana. - Skłania mnie ku temu sytuacja, która miała miejsce w Senacie. Przecież nie było żadnego powodu do tak gwałtownego pośpiechu. Ta ustawa przeszła w Senacie jak burza, mimo że zgłaszano sensowne poprawki. (...) Skoro Senat tak się spieszył, to znaczy, że musiał mieć wytyczne w tej sprawie – powiedział.
Proszony o skomentowanie słów, które padły ze strony Izraela w stronę Polski, odparł że jest dużo przesady w wypowiedziach polityków tego kraju. - Pamiętajmy, że w Izraelu też się toczy bardzo ostra walka polityczna. Netanjahu walczy o utrzymanie swojego przywództwa i niestety cała ta sprawa jest wykorzystywana do celów politycznych zarówno w Polsce jak i w Izraelu. (...) To państwo już od wielu lat ma taką ustawę, która każe ścigać wszystkich, którzy negują Holocaust – stwierdził.
Na pytanie czy prezes PiS zaplanował postawę i obronę Polski w sprawie konfliktu z Izraelem, Miller odpowiedział, że czas pokaże. - Zobaczymy, co się zdarzy w badaniach opinii publicznej, które będą niedługo. Jeżeli się okaże, że PiS na tym nie straci tylko zyska kilka punktów w sondażach, to sytuacja będzie jasna. To by oznaczało, że kierownictwo PiS-u prawidłowo – z ich punktu widzenia – odczytało nastroje społeczne – zaznaczył Miller.
Polityk powiedział również, że Jarosław Kaczyński byłby nieprzyjemnie zaskoczony, gdyby okazało się, że w Polsce pojawi się nowa opcja polityczna, usytuowana po prawej stronie od PiS-u. Redaktor zapytał naszego gościa, czy coś może zmienić obecną pozycję władzy w Polsce. - Uważam, że PiS może przegrać tylko sam ze sobą, albo ewentualnie wtedy, kiedy w Polsce rozpocznie się poważna recesja, której skutki uderzyłyby w kieszenie Polaków. (...) Kiedyś Jan Rokita użył takiego pojęcia, że prędzej czy później wszystkie partie polityczne się repolonizują. Myślał wtedy o SLD, a chodziło o to, że w pewnym momencie partie przechodzą takie wewnętrzne napięcia, że zaczynają się procesy samozniszczenia – dodał Leszek Miller.