Gołym okiem widać, że Warszawa ma poważny problem z reklamami wielkoformatowymi.
To prawda. Ale to bolączka nie tylko stolicy, ale też większości polskich miast.
Są sposoby, by ograniczyć ich liczbę. Wystarczy zajrzeć chociażby do prawa budowlanego.
Nie jest to takie proste, jak się wydaje. Przepisy pozwalają działać na trzy sposoby. Najprościej jest w wypadku reklam usytuowanych na nieruchomościach, którymi włada miasto, w tym nadwieszonych nad pasem drogowym, gdzie dysponujemy bezpośrednimi instrumentami nacisku.
Większość reklam pojawia się jednak na prywatnych gruntach. W takim wypadku pozostają nam procedury prawa budowanego i pomoc nadzoru budowlanego, który w przypadku samowoli nakazuje rozbiórkę obiektu. Ale firmy reklamowe zwlekają z wykonaniem tego obowiązku, odwołują się. Bo się opłaca. Zanim ostatecznie przyjdzie im rozebrać reklamę, zarobią na niej duże pieniądze. No i jest jeszcze trzecia możliwość: przygotowanie uchwały krajobrazowej.