Matka Boska w tęczowej aureoli: A jednak obraża...

Czym innym jest spór o zasadność działań policji wobec osoby kolportującej wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli, a czym innym dyskusja, czy ten wizerunek uraża uczucia religijne katolików.

Aktualizacja: 07.05.2019 16:58 Publikacja: 07.05.2019 13:00

Matka Boska w tęczowej aureoli: A jednak obraża...

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Zatrzymanie przez policję Elżbiety Podleśnej (wbrew wcześniejszym doniesieniom nie została aresztowana) i tryumfalny internetowy wpis Joachima Brudzińskiego w tej sprawie to poważny polityczny błąd. Po pierwsze, Podleśna to znana działaczka opozycyjna, wszelkie podjęte wobec niej kroki – szczególnie przewiezienie do Płocka, kilkugodzinne przesłuchanie i wypuszczenie – mają znamiona politycznej szykany. Zastosowana przez państwo wobec niej siła była bezsensowna, a w dodatku nieproporcjonalnie duża wobec ewentualnej kary.

Po drugie, w efekcie nadgorliwości policji osoba, która w mym przekonaniu dopuściła się obrazy uczuć religijnych, nagle z agresora stała się ofiarą. A kwestia obrazy uczuć religijnych, której miała się dopuścić grupa aktywistów, rozpowszechniając materiały zawierające wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, zeszła nagle na dalszy plan. Wizerunek ten zaś bez wątpienia jest przedmiotem czci religijnej. Jest czymś niezwykle ważnym dla bardzo wielu polskich katolików – symbolem tożsamości nie tylko religijnej, ale również narodowej.

Oczywiście, powstaje pytanie o intencje, jakimi kierowali się wspomniani aktywiści. W przekazanym mediom apelu działaczki z Warszawy i Płocka twierdzą, że ich działanie – między innymi kolportowanie wizerunku jasnogórskiej ikony – ma być aktem sprzeciwu wobec, jak twierdzą, indoktrynowaniu przez Kościół wiernych w kierunku nienawiści wobec osób LGBTQ+ i ich stygmatyzacji. A zatem między bajki należy włożyć opowieści o tym, że tęcza na aureoli to biblijny symbol pojednania. Nie, autorzy tych wizerunków przedstawiają symbol LGBT. I robią to w proteście przeciwko nauczaniu Kościoła.

Warto przypomnieć, że Katechizm Kościoła Katolickiego zakazuje dyskryminacji homoseksualistów, nakazuje wobec nich szacunek, choć nie akceptuje moralnie ich postępowania.

Powtórzmy: aktywistom nie chodzi o protest przeciwko jakiemuś poszczególnemu księdzu czy parafii, ale o uderzenie w nauczanie Kościoła. W dodatku robią to przy użyciu świętego dla wielu katolików wizerunku. Oczywiście, można się sprzeczać, czy przepis kodeksu karnego o znieważeniu uczuć religijnych powinien istnieć w polskim prawie. Ale on istnieje, a prawa trzeba przestrzegać. A ten plakat uraża uczucia religijne. Na przykład moje.

I tu dochodzimy do istoty zmiany, która zaszła w ostatnim czasie. Film „Kler” boleśnie piętnował grzechy ludzi, z których składa się Kościół. Ale każdy wie, że ludzie są grzeszni. Ludzi wolno krytykować, podobnie jak krytykować wolno instytucje.

Ale plakat z Matką Boską z tęczą nie ma uderzać w ludzi, uderza w święty wizerunek. Tym razem nie uderzono w ludzką stronę Kościoła, ale w jego boski aspekt. I dlatego warto tu postawić kropkę nad „i”. Szacunek wobec uczuć religijnych wynika nie z przekonań religijnych, ale z czysto humanistycznego szacunku wobec drugiego człowieka. Skoro coś jest dla niego ważne i święte, to to uszanuję, choć dla mnie być nie musi.

Gdy mowa o tolerancji, chyba warto też czasem przypomnieć, że osoby wierzące, katolicy również zasługują na szacunek i tolerancję. I nie ma powodu, dla którego zawsze mają przymykać oko na szarganie ich świętości, oburzać się zaś wyłącznie, gdy bezcześci się symbole innych religii.

Rozumiałbym oburzenie Żydów czy Muzułmanów, gdyby ktoś bawił się ich symbolami. I oczekuję zrozumienia, gdy ktoś narusza symbole święte dla polskich katolików.

Zatrzymanie przez policję Elżbiety Podleśnej (wbrew wcześniejszym doniesieniom nie została aresztowana) i tryumfalny internetowy wpis Joachima Brudzińskiego w tej sprawie to poważny polityczny błąd. Po pierwsze, Podleśna to znana działaczka opozycyjna, wszelkie podjęte wobec niej kroki – szczególnie przewiezienie do Płocka, kilkugodzinne przesłuchanie i wypuszczenie – mają znamiona politycznej szykany. Zastosowana przez państwo wobec niej siła była bezsensowna, a w dodatku nieproporcjonalnie duża wobec ewentualnej kary.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Marcin Romanowski problemem dla Karola „nie uważam nic” Nawrockiego
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego „nie uważam nic” Karola Nawrockiego nie jest błędem
Komentarze
Romanowski, polski Puigdemont. Jak polityka podważa zaufanie w UE
Komentarze
Rusłan Szoszyn: W Warszawie zaatakowano Jana Malickiego, wroga dyktatorów
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dariusz Wieczorek odchodzi, bo był zbyt skromny, czyli jak nie kończyć kryzysów
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10