Dziwię się, że opozycja tak ochoczo zagłosowała za 14. emeryturą i wzięła udział w korupcji wyborczej uprawianej przez PiS. Tak, korupcji wyborczej, czyli kupowaniu głosów: nieprzypadkowo 13. emeryturę rządząca partia wypłaciła w 2019 r. tuż przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Początkowo świadczenie to miało być jednorazowe, ale już na początku września 2019 r., przed październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu prezes Jarosław Kaczyński obiecał, że „trzynastka” będzie co roku. I dodał, że to nie koniec: – W kolejnym roku już na stałe będzie czternasta emerytura – dodał.
Wprawdzie wedle uchwalonej w czwartek ustawy „czternastka” ma być jednorazowa, jak początkowo „trzynastka”, ale przecież już w 2023 r. kolejne wybory – samorządowe. Nie zdziwię się więc, gdy rządzące ugrupowanie użyje sprawdzonego „dopalacza” wyborczego. W 2023 roku będą też wybory do Sejmu i Senatu, w 2024 – do Parlamentu Europejskiego, a w 2025 – prezydenckie, itd. To pokusa, by ten trick powtarzać, zwłaszcza że rzesze emerytów szybko rosną.
Zresztą obiecał to już prezydent Duda w trakcie kampanii wyborczej w 2020 r. – Mam nadzieję, że będzie 14. emerytura, daj Boże potem 15. emerytura, aż dojdziemy do tego, że podwyższymy państwu wszystkie świadczenia emerytalne w sposób bardzo znaczący – mówił w końcu lutego w Żyrardowie podpisując ustawę o corocznej wypłacie „trzynastki”. A potem zalicytował jeszcze wyżej. – Powiedziałem do koleżanek i kolegów z rządu: słuchajcie, sprawa jest prosta, trzeba zacząć wypłacać emerytom i rencistom dodatkowe świadczenia i trzeba starać się wypłacać ich coraz więcej. Może w końcu uda się nam dojść do pełnych 12 i że będzie za każdym razem dwa razy tyle, co do tej pory mieli – mówił na wiecu w Kielcach.
Powiecie Państwo, że 24. emerytury rocznie to absurd? Pomysł z 13. też brzmiał absurdalnie, wszystko więc przed nami.