Według Haaretz.com mieszkańcy Tel Awiwu mieli wręcz szturmować sklep.
– Postanowiliśmy, że ceny produktów, które zaoferujemy kobietom w Izraelu, będą identyczne jak ceny w Polsce. Z naszych analiz wynika, że przy tamtejszej sile nabywczej oferta Reserved będzie bardzo atrakcyjna – podaje wiceprezes.
Ceny to jedno, ale według mediów H&O zorganizował promocję, w której pierwszym klientom sklepu, którzy wydadzą 200 szekli (200 zł), rozdawał bilety samolotowe do Europy. Polska spółka zapewniała, że nie wiedziała o tym. Dementowała też pogłoski, że sklep był otwarty zaledwie kilka godzin i zamknął podwoje pod naporem kupujących.
LPP uważa Izrael za rynek interesujący z kilku powodów. Jak wylicza wiceprezes, mieszka tam około 10 mln ludzi, ale PKB per capita jest znacząco wyższy od polskiego. – Polska ma cztery razy więcej mieszkańców, lecz rynek odzieży i obuwia jest tylko dwa razy większy niż w Izraelu, gdzie jest wart ponad 20 mld zł. Przy tym dynamika wzrostu rynku, zwłaszcza odzieżowego, w Izraelu rośnie o kilka procent rocznie. Kobiety w tym kraju bardzo lubią modę i podążają za światowymi trendami – mówi Przemysław Lutkiewicz.
Przyspieszenie za rok?
Bliski Wschód to dla LPP relatywnie świeży i niełatwy kierunek rozwoju. W ubiegłym roku grupa ograniczyła metraż tamtejszych sklepów, a jej przychody w I kw. br. były o ponad 40 proc. niższe niż rok wcześniej. W tym roku – właśnie za sprawą debiutu w Izraelu – sklepy LPP na Bliskim Wschodzie będą liczyć o 11 proc. więcej – 7,3 tys. mkw. (dla porównania, całe LPP to ponad 1 mln mkw.).
– W regionie Bliskiego Wschodu jesteśmy obecnie w Egipcie, Katarze, Kuwejcie i Emiratach Arabskich. Dziś nie prognozujemy tam żadnych imponujących zwyżek, aczkolwiek nie wykluczamy, że dynamika sprzedaży w tym regionie wzrośnie w roku kolejnym, czyli 2019 – mówi Przemysław Lutkiewicz.