Z badania wynika, że na koniec maja ruch w centrach handlowych był w 2020 r. niemal 40 proc. niższy niż w tym samym okresie w 2019 r. Do ponownego otwarcia centrów 4 maja spadki wynosiły nawet ponad 80 proc. tygodniowo, po restarcie w pierwszym tygodniu wynosiły już 60 proc. i nadal się obniżają. W ostatnim tygodniu cały rynek miał frekwencję 47 proc. niższą. – Ruch jest wyraźnie mniejszy, ale faktem jest, że stopniowo, tydzień do tygodnia, rośnie. Po ponownym otwarciu sklepów obserwowaliśmy też zróżnicowanie między dużymi miastami z dużymi galeriami handlowymi a mniejszymi ośrodkami miejskimi – na korzyść tych drugich. Do sklepów przychodzą osoby z realną potrzebą zakupową – mówi Daria Sulgostowska, rzecznik CCC. – Przez cały 2020 r. będziemy czuć konsekwencje kryzysu – dodaje.

Inni najemcy podobnie oceniają sytuację. – Ruch rośnie, spadki sprzedaży w maju wynoszą 35 proc., czyli jest lepiej, niż prognozowaliśmy. Szacujemy, że jesienią sprzedaż wróci na poziom tej sprzed roku – mówi Grzegorz Pilch, prezes VRG.
– Wiele zależy od wielkości i lokalizacji obiektu. Klienci nie powrócili entuzjastycznie do zakupów w galeriach. Są obiekty, jak np. retail parki w małych ośrodkach miejskich, gdzie odwiedzalność spadła o ok. 20 proc., ale już w dużych aglomeracjach notujemy spadki na poziomie od 50 do 70 proc. – podaje biuro prasowe LPP. Natomiast w topowych lokalizacjach ruch jest niższy nawet o 80 proc.
Z kolei po stronie właścicieli i zarządców galerii optymizm jest wyraźnie większy. – Wzrosty zależą od dnia, który analizujemy, i punktowo osiągają często ponad 10 proc., porównując dany dzień do tego tydzień wcześniej. Porównując dwa ostatnie tygodnie ze sobą, widzimy zwyżki powyżej 10 proc. tydzień do tygodnia. Dla całego naszego portfela w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku footfall wynosi około 65 proc. – mówi Michał Świerczyński, członek zarządu EPP odpowiedzialny za komercjalizacje nieruchomości.