O podział nieruchomości w kaszubskiej wsi Gnieżdżewo wystąpiła w 2012 r. jej ówczesna właścicielka Janina K. (dane zmienione).
Wójt gminy Puck zatwierdził podział zgodnie z wnioskiem. Ustalił, że każda z wyodrębnionych działek może mieć nie mniej niż 1000 mkw. oraz że można na niej posadowić nie więcej niż jeden dom.
W operacie szacunkowym, sporządzonym dopiero w 2015 r., rzeczoznawca wyliczył, że nieruchomość przed podziałem miała wartość 21 zł/mkw., a po podziale – 29 zł/mkw. W sierpniu 2015 r. wójt gminy Puck ustalił Janinie K. opłatę adiacencką w wysokości 13 990 zł, czyli 20 proc. wielkości wzrostu wartości nieruchomości po jej podziale. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku uznało decyzję za zgodną z prawem, a wycenę za spójną i logiczną. Wzrost wartości nieruchomości przeznaczonej pod budownictwo mieszkaniowe nastąpił wskutek jej podziału na mniejsze działki; takie grunty mają wyższe ceny rynkowe.
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku Janina K. zakwestionowała operat. Według niej podział nieruchomości na mniejsze działki nie spowodował wzrostu ich wartości. Opłatą adiacencką obciążono ją bezpodstawnie, gdyż w chwili wydania decyzji nie była właścicielką nieruchomości powstałej w wyniku podziału – od 2014 r. ma ona nowego właściciela.
Ta okoliczność nie ma żadnego wpływu na zmianę podmiotu zobowiązanego do uiszczenia opłaty adiacenckiej z tytułu podziału nieruchomości w 2012 r. – stwierdził sąd. Adresatem decyzji o ustaleniu opłaty adiacenckiej jest właściciel nieruchomości, który wystąpił o jej podział. To on odnosi realną korzyść ze wzrostu jej wartości. Uzyskuje bowiem nieruchomość wartą więcej niż przed podziałem. Jeżeli ją sprzeda, to za cenę, w której zawarto ten wzrost. Niezależnie zatem od tego, czy w dacie wydania decyzji o opłacie adiacenckiej jest jeszcze właścicielem nieruchomości objętej podziałem czy nim już nie jest, to na nim spoczywa obowiązek jej uiszczenia –orzekł sąd.