– Moim zdaniem luka w finansach publicznych wzrośnie w tym roku do 2,6–2,7 proc. PKB, a w przyszłym poszybuje do 3,4 proc., przekraczając unijny limit wynoszący 3 proc. PKB – mówi nam Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Zakładam dosyć głębokie spowolnienie gospodarcze, dynamika PKB spadnie do ok. 2,5 proc. w 2020 r., co oznacza, że budżetowi będzie trudniej realizować założenie wysokich dochodów podatkowych – tak Jankowiak wyjaśnia swoje, najbardziej pesymistyczne wśród innych, szacunki.
Z kolei najbardziej optymistyczne prognozy należą do Credit Agricole Bank Polska, czyli deficyt na poziomie 1 proc. PKB w 2019 r. i 1,4 proc. w 2020 r. – Dlaczego taki mały wzrost? Bo moim zdaniem rząd będzie trzymał się wszystkich reguł fiskalnych, jednocześnie starając się utrzymać wysoką wiarygodność swojej polityki. Będzie chciał pokazać, że potrafi zarządzać finansami publicznymi – argumentuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
Rząd się postara
I wylicza, że rząd będzie starał się ograniczyć wydatki i szukać dodatkowych dochodów. Dochodów nawet poza źródłami wskazanymi przez premiera Mateusza Morawieckiego, czyli głównie z uszczelnienia i ograniczenia szarej strefy. Trudno powiedzieć, jakie to będą dochody, ale może rząd przypomni sobie o projekcie zniesienia limitów składek na ZUS.
– Przestrzeń do poprawy ściągalności podatków nie jest już tak duża jak w latach 2016–2018, ale wciąż istnieje – zauważa z kolei Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Dlatego zapowiadane uszczelnienie pewnie jeszcze coś przyniesie. Poza tym wiele zależy też od tempa wzrostu gospodarczego – zaznacza Benecki, prognozując, że deficyt w tym roku wzrośnie do 1,6 proc. PKB, a w przyszłym – do 2,3 proc. PKB. Ekonomiści PKO BP oraz Pekao SA oceniają zaś, że realizacja pakietu bez uwzględniania jakichś dodatkowych dochodów zwiększy deficyt w 2019 r. do 2,9–3 proc. PKB.
Zdaniem więc większości ekonomistów realizacja nowych obietnic nie „rozwali" polskiego budżetu na tyle, by Komisja Europejska musiała wszczynać wobec nas procedurę nadmiernego deficytu.
Niemniej dziura w kasie, zamiast spadać, będzie rosła. Czy zatem gra jest warta świeczki? Czy warto oferować duży pakiet wyborczy kosztem pogorszenia stanu finansów państwa?