Można to już uznać za pewien rytuał w zawiłych polsko-niemieckich stosunkach. Zanim Polacy jak co roku zaczną w sierpniu wspominać rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w lipcu Niemcy powracają w licznych artykułach i politycznych przemówieniach do niemieckiego oficera Klausa von Stauffenberga i jego zamachu na Adolfa Hitlera. Każdy te bliskie w czasie wydarzenia z czasów drugiej wojny światowej wspomina oddzielnie, i nie bez przyczyny, z jednym tylko wyjątkiem, kiedy przed wielu laty dawny niemiecki kanclerz Gerhard Schröder postanowił je niezbyt szczęśliwie połączyć, stawiając ryzykowną tezę, że zamachowcy na życie Hitlera i warszawscy powstańcy właściwie walczyli o jedno i to samo – przyszłą wolną Europę.