Dzień po spotkaniu polsko-rosyjsko-niemieckim w Warszawie, głos w sprawie brudnej „Przyjaźni" zabrał wicepremier Dmitrij Kozak odpowiedzialny na Kremu za sektor energetyczny Rosji.
- Chodzi o rozmiar rekompensaty. A także o sporne sprawy związane z technologią przechowywania tej (brudnej -red) ropy. U nas (Rosji i Polski -red) występuje tutaj różnica zdań, co do objętości ropy. Ponieważ uruchomiono przepływ do rurociągu jednej objętości niestandardowej ropy, a dziś podaje nam się objętość kilka razy większą - mówił Kozak cytowany przez agencję RIA Nowosti. Urzędnik dodał też, że Polacy „samodzielnie" i bez powiadamiania strony rosyjskiej „rozcieńczyli" brudny surowiec czystym.
Znamienne, że wypowiedź Rosjanina miała miejsce w piątek, a więc dzień po tym, jak w Warszawie spotkali się przedstawiciele Polski, Rosji i Niemiec, by ustalić co dalej z zanieczyszczoną ropą robić: jak się jej pozbyć; ile ma to kosztować i kto za to zapłaci.
Po tym spotkaniu polski operator naftociągu - spółka PERN wydała komunikat, jak na swoje zwyczaje, nadzwyczaj obszerny i rzeczowy. Stoi w nim czarno na białym, że „wznowienie dostaw surowca (...) możliwe jest 9 czerwca pod warunkiem uzyskania potwierdzenia reklamacji złożonych przez rafinerie niemieckie i polskie".
Jakie to reklamacje i na jakie kwoty, tego już się od PERN nie dowiadujemy. Ale spółka podkreśla, że jeżeli Rosjanie zrobią to, do czego się zobowiązali, to „polski system przesyłowy w ciągu najbliższych pięciu miesięcy zostanie w pełni oczyszczony".