Polska jak najszybciej powinna pójść śladem państw europejskich i wprowadzić zakaz sprzedaży smakowych papierosów do podgrzewania. Tym bardziej że gotowa do wdrożenia dyrektywa ponad rok leżała w resorcie zdrowia. W połowie maja opublikowano projekt, w połowie czerwca zakończyły się konsultacje i od ponad miesiąca czeka na dalsze kroki legislacyjne. Szkoda, bo to prosty i szybki sukces w dłuższej walce z paleniem. I o ile warte docenienia są plany i zapowiedzi pani ministry zdrowia Izabeli Leszczyny dotyczące walki z papierosami, o tyle wciąż brakuje finalizacji tych zapowiedzi. Pierwszym najłatwiejszym krokiem wydaje się właśnie sprawne wdrożenie dyrektywy zakazującej smaków w podgrzewanym tytoniu.

Unia Europejska od dawna walczy z uzależnieniami od papierosów. Celem jej działań jest zmniejszenie osób palących do 5 proc. Aby osiągnąć ten cel, prowadzone są zarówno szeroko zakrojone programy edukacyjne, jak i ograniczana jest dostępność wyrobów tytoniowych. Niestety jako kraj jesteśmy w ogonie tej walki. Młodzi Polacy palą coraz więcej zamiast mniej. Po papierosy sięga regularnie niemal co czwarty nastolatek. Tym bardziej zastanawiające jest, dlaczego wdrożenie zakazu sprzedaży tak popularnych wśród młodych ludzi produktów sprawia naszym decydentom tyle problemu.

Efekty braku zdecydowanych działań są opłakane. Światowe organizacje biją na alarm. Według raportu „EU Country Cancer Profile: Poland 2023”, przygotowanym przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), palenie tytoniu ma negatywny wpływ na nasze zdrowie i odpowiada za skrócenie życia średnio o dziesięć lat. Dlatego tak ważna jest walka z nałogiem już od najwcześniejszych lat. Warto zauważyć, że młodzi ludzie szczególnie łatwo uzależniają się od tytoniu, co na dalszym etapie życia może powodować łatwiejsze sięganie po inne środki psychoaktywne. Wyroby smakowe są szczególnie popularne wśród ludzi młodych m.in. dlatego, że ze względu na smak są mniej odpychające niż tradycyjne papierosy, przez co mogą być postrzegane jako mniej szkodliwe dla zdrowia. Tymczasem jest wręcz przeciwnie.

Ze szkodliwości palenia smakowych podgrzewaczy przez młodzież doskonale zdają sobie sprawę państwa, które ich zakaz wprowadziły. A mowa o większości krajów unijnych. Polska jest jednym z ostatnich, które zwlekają z wprowadzeniem zakazu.

Jednak największe sukcesy w walce z paleniem odnoszą Szwecja i Wielka Brytania. Skandynawski lider odnotował spadek palaczy do – rekordowego w skali światowej odsetka – 5,6 proc. Brytyjczycy z kolei podają liczbę 13,3 proc. Obydwa państwa poszły jednak drogą dla wielu kontrowersyjną, zachęcając obywateli nie tyle do rzucenia palenia, ile do przejścia na alternatywne sposoby zażywania tytoniu: Szwedzi masowo przechodzą na snus – popularną w Skandynawii używkę do żucia zawierającą tytoń, a obywatele Wielkiej Brytanii zachęcani są przez rząd do zastępowania tradycyjnych papierosów elektronicznymi. Warto jednak zauważyć, że obydwa kraje przykładają szczególną uwagę zarówno do edukacji młodzieży, jak i monitorowania rynku przed nielegalnymi produktami.

Mniej oczywistym liderem walki z paleniem jest Brazylia, będąca przecież jednym z największych producentów tytoniu na świecie. Kraj ten już w 2012 roku zakazał stosowania jakichkolwiek smaków w papierosach, a ostatnio rozpoczął walkę z podgrzewaczami. Według WHO Brazylia jest jednym z liderów i przykładów, jak należy walczyć z paleniem.

Warto odnieść się również do ciekawych wniosków z raportu „Konsumpcja nikotyny. Raport z badań ilościowych dla Biura do spraw Substancji Chemicznych. Edycja IV”. Wycofanie wyrobów aromatyzowanych przyczynia się do ograniczenia ich konsumpcji. Po wejściu w życie zakazu sprzedaży tradycyjnych papierosów aromatyzowanych, co dziesiąty palacz zdecydował się na rzucenie palenia (11,6 proc.). Jednak 8,8 proc. osób palących tego rodzaju produkty przestawiło się na podgrzewane wyroby tytoniowe lub elektroniczne papierosy. Ponadto najczęściej były to osoby młode (23,7 proc. w przedziale wiekowym 18–24 lata i 13,9 proc. w przedziale 25–34 lata). Stąd prosty wniosek, że zwykły, tradycyjny smak tytoniu bez dodatkowych aromatów może zniechęcić część palaczy oraz jest mniej atrakcyjny przede wszystkim dla ludzi młodych.

Pozostaje jeszcze kwestia cierpliwości organów unijnych. Ministerstwo wydaje się być świadome kar grożących za brak implementacji dyrektywy, można więc mieć obawy, że za powolność w tej sprawie zapłacimy nie tylko zdrowiem, ale też pieniędzmi z budżetu państwa. Trzeba trzymać za słowo panią ministrę, która ostatnio zadeklarowała, że ustawa implementująca dyrektywę trafi do Sejmu już we wrześniu. Oby w końcu się udało.

Materiał przygotowany przez Fundację Edukacji Społecznej