W „Rzeczpospolitej" z 9 sierpnia 2019 r. ukazał się artykuł przewodniczącego Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP Jacka Skały, stanowiący w istocie replikę na raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, pod znamiennym tytułem „Królowie życia w prokuraturze »dobrej zmiany«". Artykuł nie został poprzedzony gruntowną i wszechstronną analizą dokumentu przedstawionego przez Stowarzyszenie. Przekonuje o tym jego forma i zawarte w nim mniej lub bardziej spersonalizowane zarzuty, rażące ogólnikowością, jałowością i emocjonalnością. Zabrakło także merytorycznego odniesienia do opisanego w raporcie stanu funkcjonowania prokuratury AD 2019, w tym stosowanych metod zarządzania nią.
Nie powinno to dziwić. Znalezienie rzeczowych argumentów pozwalających na zainicjowanie merytorycznego dyskursu byłoby zadaniem z kategorii niewykonalnych. Nie o to zresztą chodziło w tym artykule. Istotniejsze było nadanie innego znaczenia nośnemu w swym pejoratywnym wydźwięku określeniu „królowie życia", definiującemu beneficjentów niegodziwych zachowań w prokuraturze poprzez podjęcie, jednak nieudolnej, próby przypisania go środowisku prokuratorów skupionych w LSO.
Przydało się zatem odświeżenie odchodzącego w niepamięć zarzutu o pełnieniu funkcji przez część członków Stowarzyszenia w okresie poprzedzającym marcowe zmiany z 2016 roku, a także obarczenie ich odpowiedzialnością za wszystkie mniej lub bardziej rzeczywiste niedostatki ówczesnej prokuratury. Ten wydawałoby się sprytny zabieg miał na celu wykreowanie (znowu tylko) wrażenia, iż to w przeszłości dochodziło do niecnych praktyk, które w porównaniu z aktualną sytuacją w prokuraturze są dopiero wielką nieprzyzwoitością.
Brak merytorycznych argumentów w dyskursie został więc zastąpiony dość specyficznym i mało wysublimowanym językiem, połączonym ze specyficznymi metaforami oraz nietrafionymi zarzutami z bliskiej autorowi sfery działalności związkowej.
Tylko propaganda
W tym kontekście można z satysfakcją stwierdzić, iż opublikowany przez Stowarzyszenie kolejny raport nie został zbyty milczeniem przez aktualne kierownictwo prokuratury. Zdumienie budzi jedynie fakt, iż żadna z prominentnych osób decydujących o upolitycznieniu prokuratury i odpowiadających za negatywne zjawiska w niej zachodzące nie zabrała głosu, a w obronie panujących porządków stanął przewodniczący organizacji związkowej, który z racji pełnionej funkcji winien raczej zachować stanowisko neutralne. Dlatego należy się przyjrzeć tezom sformułowanym w artykule przewodniczącego. Już ich pobieżna analiza pozwala stwierdzić, iż ograniczone zostały do zestawienia wszystkich postulatów głoszonych w przeszłości przez związek, koncentrując się głównie na kwestiach poprawy sytuacji finansowej urzędników i innych pracowników prokuratury, poziomu zatrudnienia, korzystania ze swoistego immunitetu od prowadzenia referatów oraz uczestniczenia w rozprawach sądowych, a także, co wzbudziło moje największe zdziwienie, zarzucenia prokuratorom skupionym wokół LSO dążenia do paraliżu prokuratury w związku z akceptacją idei procesu kontradyktoryjnego.