Mimo że spotkałam w trakcie mojej pracy z uchodźcami sporo życzliwych osób w Warszawskim Centrum Pomocy Rodzinie, Urzędzie do spraw Cudzoziemców, Straży Granicznej, niemniej problemy uchodźców polegają w głównej mierze na wadliwym systemie i mimo najlepszych chęci pracownicy administracji publicznej nie mają często narzędzi, żeby te problemy niwelować.
Jak ocenia pani proces adaptacji uchodźców w Polsce?
Rozmowa - ODP - 8.25 L: Wsparcie państwa w zakresie adaptacji uchodźców wymaga, jeśli nie rewolucji, to bardzo dużych zmian systemowych. Podstawowym problemem jest nadal brak kompleksowej pomocy psychologicznej, w szczególności dla osób cierpiących na PTSD po doświadczeniach w Białorusi lub innych krajach. Wymaga podkreślić, że bez fachowej pomocy psychologicznej można zapomnieć o dalszej integracji uchodźcy w społeczeństwie. Osoba, która boryka się z problemami psychologicznymi – ma trudność w nauce języka, z kolei bez nauki języka nie można znaleźć pracy. Wykonywanie pracy jest jeszcze na dodatek utrudnione przez pierwsze sześć miesięcy postępowania, jak wspomniałam wcześniej. Ośrodki dla cudzoziemców znajdują się często z dala od większych miejscowości, co również nie sprzyja integracji i nauce komunikacji w języku polskim.
Przykładowo, wobec ostatnich zmian w ustawie covidowej uchylono możliwość pobytu w ośrodku dla uchodźców powyżej dwóch miesięcy po wydaniu decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej. Do czasu jego uchylenia przepis skutecznie niwelował wcześniej istniejącą lukę systemową, pozwalając na dłuższy pobyt w ośrodku dla cudzoziemców, nawet do momentu rozpoczęcia indywidualnego programu integracji dla uchodźców. Ustawodawca, uchylając przepis, powołał się na istnienie programu integracyjnego, z tym że nie zaczerpnięto wiedzy o tym, ile mija czasu, zanim program zaczyna działać i są wypłacane pierwsze środki na usamodzielnienie się. Zazwyczaj zajmuje to około pół roku od momentu wydania decyzji w sprawie udzielenia ochrony międzynarodowej. W ten sposób np. matka z czwórką dzieci musi opuścić ośrodek po dwóch miesiącach od wydania jej decyzji administracyjnej, i przez kolejne cztery miesiące nie ma ani zapewnionego dachu nad głową, ani środków z programu do wynajęcia mieszkania i wpłacenia kaucji. Taka matka przebywa w dużym stresie związanym przede wszystkim z odpowiedzialnością za los dzieci. Te dziury systemowe najczęściej próbują łatać organizacje pozarządowe, jak np. Fundacja Humanosh, która otworzyła Mirny Dom – shelter dla uchodźców, oraz zwykli ludzie. Jednak ich możliwości działania są ograniczone, a mimo wszystko jest to zdecydowanie rola i zadania państwa, żeby zapewnić narzędzia i sprawnie funkcjonujący system, pozwalający na integrację uchodźców.
Uchodźcy doznają wykluczenia społecznego już na etapie postępowania w sprawie udzielenia im ochrony międzynarodowej w Polsce. Urzędy administracji publicznej często bezzasadnie odmawiają możliwości załatwienia spraw urzędowych uchodźcom ze względu na nieznajomość specjalnego dokumentu tożsamości, wydawanego na czas postępowania w zamian za zdeponowany paszport – tymczasowego zaświadczenia tożsamości cudzoziemca. To samo dotyczy możliwości założenia rachunku bankowego, rejestracji karty SIM i wielu innych bazowych życiowych czynności. Zresztą, z tej przyczyny trzy tygodnie temu musiałam interweniować w oddziale Poczty Polskiej ze względu na odmowę wypłaty świadczenia socjalnego dla znanego białoruskiego adwokata, obecnie już oficjalnie uchodźcy w Polsce.