Wybory prezydenckie są nie tylko okazją do oceny głównych kandydatów czy problemów, wokół których toczy się kampania. To okazja do pytań o nas samych, o postawy różnych grup społecznych wobec tego, co jest najwyższą stawką w tych wyborach. A jest nią niewątpliwie przyszłość polskiej demokracji i miejsce Polski w rodzinie demokratycznych narodów.
Nie tak dawno w środowiskach opiniotwórczych miała miejsce dyskusja wokół książki stawiającej tezę o końcu pokoleń podległości, obciążonych dziedzictwem powstań, wojen czy systemu produkującego umysły zniewolone. Ich miejsce miało zająć pokolenie wolne od pamięci o tamtych klęskach i zmaganiach, pokolenie urodzone w warunkach wolności i oddychające wolnością jak powietrzem. Mogłoby się wydawać, że nie ma powodu do obaw o polską demokrację. Przecież wychowani w wolnej Polsce młodzi ludzie nie pozwolą jej sobie odebrać.
Powierzchowna obserwacja życia publicznego w Polski ostatnich lat prowadzi jednak do wniosku być może niezupełnie sprzecznego z poprzednią tezą, jednak dość paradoksalnego. Otóż pokolenie wolne od bagażu przeszłych pokoleń podległości, trzymając się oryginalnej terminologii, staje się w dużej części pokoleniem podległości 2.0, to znaczy pokoleniem, dla którego sprawa wolności i demokracji w Polsce jest obojętna.
Mam tutaj na myśli obojętność wobec zmian polityczno-ustrojowych, które krok po kroku prowadzą do ograniczania wolności, najpierw zbiorowej, a następnie nieuchronnie osobistej. Jak doskonale wiadomo z praktyki życia społecznego i politycznego dojrzałych demokracji, prawdziwość demokracji, a nie jej jedynie dekoracyjny charakter, i związane z nią podstawowe wolności i prawa człowieka zależą od nasycenia życia publicznego różnymi instytucjami, których istnienie jest respektowane przez zmieniające się kolejne rządy. Co więcej, te rządy, świadome tego, jak bardzo owe instytucje są potrzebne w rozwoju społecznym, współtworzą je, starają się wspierać ich żywotność.
Chodzi oczywiście o tak elementarne urządzenia ustrojowe charakterystyczne dla demokracji jak wolne sądy, wolne media, niezależne od władz organizacje pozarządowe oraz samorządność na różnych szczeblach organizacji państwa i w różnych dziedzinach życia społecznego. Do tego dochodzi problem zakresu uprawnień oraz przejrzystości działania policji i innych służb bezpieczeństwa wewnętrznego, mających zdolność do inwigilacji i różnych form przymusu wobec obywateli, w tym ich zastraszania, gdy upominają się o wolność i respektowanie prawa.