Korespondencja z Wrocławia
Do ostatniego meczu grupowego wszystko było w naszych rękach. Mieliśmy swój stadion, swoją publiczność i po remisie z Rosją – świadomość tego, że umiejętności i zaangażowania powinno wystarczyć na najsilniejsze drużyny w Europie.
Żyliśmy w ułudzie, rozbudziliśmy swoje nadzieje trochę bezpodstawnie, liczyliśmy na to, że piłkarze dobrze grający w swoich wielkich klubach, będą potrafili równie dobrze zagrać w reprezentacji. Nie potrafili. Nie było też kogoś, kto umiałby to zmienić mądrymi decyzjami z ławki rezerwowych.
Piłkarze pewne sprawy musieli załatwiać po swojemu, bo nikt im nie pomagał
Przegraliśmy z Czechami 0:1 i dla nas Euro 2012 już się skończyło. Drużyna, która pierwszy raz od dawna potrafiła wzbudzić w Polakach falę optymistycznego patriotyzmu, niezwiązanego z żadną tragedią czy żałobą narodową, bardzo szybko sprowadziła nas na ziemię.