W działalność opozycyjną zaangażował się już na studiach. Ukończył historię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Współtworzył podziemny ruch wydawniczy.
– Janusz zapytał mnie nieśmiało, czy nie przywiózłbym z Londynu powielacza – wspomina Wit Karol Wojtowicz, dziś dyrektor Muzeum-Zamek w Łańcucie. – Później jeszcze dopytywał, czy wiem, na co się decyduję i co mi za to grozi. A był to rok 1976. Bardzo się cieszył, kiedy się udało. Mówił, ile on dobrego zrobi dla wolnej Polski.
To właśnie na tym powielaczu drukowano pierwsze komunikaty KOR, skargi represjonowanych robotników Radomia i Ursusa, informacje o aresztowaniach. Później służył wydawnictwu NOWa.
– To Janusz był założycielem lubelskich „Spotkań” – przypomina Wojtowicz. – W pierwszym numerze z października 1977 r. zamieścił tekst programowy „O co chodzi?”. Podpisany był Janusz Topacz. To herb rodziny Krupskich. Wskazał w nim, że naszym celem jest wolna, niepodległa i demokratyczna Polska. Był jednym z pierwszych, którzy już wówczas uważali, że tej wolnej Polski nie będzie, jeśli nie odzyskają niepodległości narody okupowane przez Związek Radziecki – przypomina dyrektor łańcuckiego Zamku. „Spotkania”, a później „Biblioteka Spotkań” jako jedne z pierwszych odsłaniały kulisy zbrodni w Katyniu.
Wcześniej, czerwcu 1976 r., Krupski przekazał uczestnikom Zgromadzenia Młodzieży i Studentów Europy w Warszawie list otwarty z przykładami łamania praw człowieka w Polsce. List trafił na Zachód.