Unia musi nieść pomoc

Dzielmy się naszym doświadczeniem – mówi Jerzy Buzek, szef PE

Publikacja: 09.03.2011 20:43

Jerzy Buzek

Jerzy Buzek

Foto: AFP

W najbliższy piątek nadzwyczajny szczyt UE w sprawie Libii. Co Unia może zrobić w reakcji na wydarzenia w tym kraju i w całym regionie?

Jerzy Buzek:

Wielokrotnie przywódcy europejscy i światowi mówili o konieczności wsparcia ruchu obywatelskiego rodzącego się dziś w Libii, a także w Egipcie i Tunezji. To jest zupełnie nowa jakość, niespotykana do tej pory w państwach arabskich. Musimy zmienić naszą politykę sąsiedztwa wobec tych krajów. Polityka ta oferuje państwom na granicach Unii liczne przywileje: ułatwienia handlowe, inwestycje i wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego i niezależnych mediów. Przy tej reorientacji najważniejsze muszą się stać wartości i ludzie, a nie tylko i wyłącznie interesy. Szczyt powinien zadecydować o tym, jak rozwiązywać problemy na granicach Unii, co decyduje także o naszym obrazie na świecie. Musimy zacząć od pomocy humanitarnej, dostarczenia leków i pomocy medycznej. Trzeba uniemożliwić dalsze zabijanie własnej ludności przez dyktatora. Uczestnicy szczytu omówią zapewne działania mające na celu powstrzymanie fali uchodźców z regionu. Południowe kraje Unii, które mogą zostać dotknięte migracją, powinny otrzymać pomoc od innych państw.

Mówi pan o przewartościowaniu, czyli do tej pory polityka nie była właściwa, zwłaszcza wobec sąsiadów na południu. Krytycy wskazują na zbyt silne dążenie Unii do stabilizowania sytuacji w regionie i poparcie dla dyktatorów, a nie promowanie wolności i demokracji.

Dotychczasowa polityka sąsiedztwa na południu odpowiadała aktualnej sytuacji i wyzwaniom. W ostatnich latach, również dzięki UE, rozwinęło się tam społeczeństwo obywatelskie, niezależne organizacje, związki zawodowe, media. Proszę pamiętać, że 50 lat temu w zasadzie cała ta część świata była pod panowaniem kolonialnym. Następnie stała się teatrem ostrej rywalizacji zimnowojennej między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi. Po wybiciu się na niepodległość, mimo autokratycznych reżimów, wykluwały się niezależne elity, rosła liczba ludzi wykształconych, świadomych obywateli. Ważną rolę odegrały tu telewizja satelitarna, Internet, a ostatnio media społecznościowe. Przychodzi obecnie czas na demokrację. Musi ona jednak wynikać z oczekiwań ludzi, nie można im jej narzucić. To wcale nie znaczy, że nie popełniliśmy błędów. Kraje Unii zbytnią wagę przywiązywały zapewne do stabilizacji, współpracując z panującymi reżimami. A przecież demokracja i prawa obywatelskie są równie ważne jak stabilizacja.

To co UE powinna robić?

O natychmiastowej pomocy humanitarnej już wspomniałem. Wprowadzenie strefy zakazu lotów może uratować tysiące Libijczyków. Trzeba też otwierać europejski rynek, inwestować, po prostu pomóc im tworzyć miejsca pracy. To może ograniczyć migrację do Unii, która staje się ogromnym wewnętrznym problemem. Przemiany w Afryce Północnej stanowią również wyzwanie dla polityki wewnętrznej krajów Unii: integracyjnej, rolnej czy handlowej. Powstaje obecnie zapotrzebowanie na nasze demokratyczne instytucje i procedury. Państwa unijne z naszej części Europy powinny się aktywnie włączyć we wsparcie zachodzących zmian w tym regionie. Nie mamy bowiem obciążającej tradycji kolonialnej, a sami niedawno przeszliśmy wielką transformację. Dysponujemy odpowiednim know-how.

Specjalnej aktywności z naszej strony, mówię o Europie Środkowo- Wschodniej i samej Polsce, jednak nie widać.

Ma pani rację. Od dawna powtarzam, że jeśli chcemy, aby cała Europa interesowała się Partnerstwem Wschodnim, to musimy sami zainteresować się dalekim od nas sąsiedztwem południowym. Pokażmy Włochom, Francuzom, Hiszpanom, że w pełni się włączamy w ten wielki proces zmian na południu. To pomoże w zainteresowaniu się całej Europy problematyką wschodnią.

Pojawiają się obawy, że przesunięcie zainteresowania na południe odbędzie się ze szkodą dla wschodnich sąsiadów.

UE musi brać odpowiedzialność za całe sąsiedztwo, nasze obowiązki na Wschodzie są aktualne. Musimy stworzyć nowe rezerwy finansowe. Po to jest szczyt w piątek: skąd wziąć miliardy, a nie miliony euro na politykę sąsiedztwa? Dopiero takie środki mogą pomóc zmienić sytuację na wschód i południe od Europy.

Pan najwcześniej reagował na wydarzenia w Tunezji, Egipcie i Libii. Jako pierwszy zdecydowanie zaapelował pan, żeby Kaddafi oddał władzę. Wyszedł pan przed szereg?

Robiłem to, co do mnie należało, z pełnym przekonaniem. Wiem, że było to dobrze przyjęte w Parlamencie, Europie i u naszych południowych sąsiadów. Parlament Europejski jest szczególnie wrażliwy na łamanie praw obywatelskich i ograniczenia wolności mediów. Inne instytucje unijne działały zgodnie ze swoimi procedurami. Nie zawsze dawało to możliwość szybkiej reakcji.

Czy nowa unijna dyplomacja zdała swój pierwszy wielki test?

To właśnie nowa unijna dyplomacja pierwsza na świecie zaproponowała konkretne rozwiązania – grupę roboczą, przygotowanie wolnych wyborów w Tunezji, wsparcie dla partii politycznych i wolnych mediów. W przygotowaniu są: zwiększenie pomocy finansowej, ułatwień w handlu i wymianie rolnej. To do Egiptu, Tunezji i na granice z Libią najwcześniej dotarli właśnie eksperci unijnej dyplomacji. To naturalne, po to powołaliśmy naszą dyplomację – Europejską Służbę Działań Zewnętrznych.

—rozmawiała Anna Słojewska

W najbliższy piątek nadzwyczajny szczyt UE w sprawie Libii. Co Unia może zrobić w reakcji na wydarzenia w tym kraju i w całym regionie?

Jerzy Buzek:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!