Grupą dominującą na listach Ruchu Poparcia Palikota są lokalni biznesmeni. Około trzech czwartych pierwszych miejsc obsadziły osoby, które same w materiałach wyborczych określają się jako przedsiębiorcy.
Firma budowlana z Lubawki na Śląsku, podobna z Lipnicy na Orawie, handel stolarką w Bydgoszczy, usługi finansowo-kredytowe w Krakowie lub informatyczne we Wrocławiu – właścicielami takich biznesów są liderzy list Palikota.
Nauczyciele z tyłu
Dla polityków innych partii to zjawisko świadczy o jednym: dobre miejsce na listach Ruchu można było uzyskać głównie dzięki zadeklarowaniu odpowiednich środków finansowych na kampanię wyborczą. Tę tezę może potwierdzać to, że osoby wykonujące inne zawody – nauczyciele, urzędnicy, prawnicy – zajmują na listach Palikota z reguły dalsze miejsca.
– Nikogo od nich nie znam – taką zgodną odpowiedź dają politycy z pozostałych partii. Nawet we własnych okręgach wyborczych. Jeśli kogoś poznali, to zupełnie niedawno. – Trzy dni temu na debacie poznałem jednego z nich. To lokalny biznesmen – mówi Robert Tyszkiewicz z podlaskiej PO.
Startujący w okręgu podwarszawskim Janusz Piechociński z PSL miał niedawno okazję poznać tamtejszą jedynkę Ruchu – Artura Dębskiego, który jest też wiceliderem nowej partii. – Byliśmy zaproszeni na debatę, ale on w ogóle nie zabrał głosu – opowiada.