- W Hajfie słychać zarówno arabski jak i hebrajski. Ja nie znam arabskiego - ale pewnego dnia zorientowałam się, że nie zwracam uwagi na język, którym mówią ludzie wokół - tłumaczy Turkenich wyjaśniając w jaki sposób wpadła na pomysł stworzenia wspólnego alfabetu.
Jak podkreśla graficzka w tamtym momencie postanowiła spróbować "stworzyć most łączący" ze sobą oba języki - tak, by np. na znakach drogowych czy urzędach można było umieszczać komunikaty zrozumiałe zarówno dla Żydów, jak i Arabów.
Tworząc czcionkę 32-latka bazowała na pracach francuskiego okulisty Louisa Émile Javala, który odkrył, że osoby używające alfabetu łacińskiego rozpoznają je prawidłowo nawet jeśli widzą tylko górną połowę litery.
Turkenich odkryła, że tak samo jest w przypadku liter arabskich - z kolei w alfabecie hebrajskim do rozpoznania litery wystarczy widok jej dolnej połowy. Tak powstał liczący 638 znaków alfabet arabsko-hebrajski.
- Nie chciałam, aby mój projekt miał polityczny charakter. Chodziło mi o to, aby każdy mógł czytać komunikaty w swoim języku nie ignorując jednocześnie drugiego języka, który współistnieje z nim w Izraelu - wyjaśniła Turkenich.