W polityce jak w piłce nożnej - niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Dla Lewicy nadszedł teraz czas na dyskontowanie swojej politycznej strategii, która była budowana od kilkunastu miesięcy. Składa się na to kilka czynników.
Po pierwsze, decyzja Donalda Tuska o przyjęciu na listy KO Romana Giertycha. Ta decyzja wywołała już teraz falę komentarzy i konsternację - również w samej Koalicji Obywatelskiej, zwłaszcza w jej bardziej liberalnym skrzydle. Tusk niewątpliwie po raz kolejny przyciągnął uwagę do swoich posunięć i do listy Koalicji - ale wystawiając się na uderzenie z lewej flanki. Do tej pory jedna z tez w kampanii wyborczych dotyczyła tego, że to miękki elektorat Lewicy może w krytycznej fazie kampanii przejść do PO. Tusk ewidentnie zakłada, że miękki elektorat PO, zwłaszcza wielkomiejski nie jest podatny na przejście w stronę Lewicy. Pytanie, czy jest to trafna kalkulacja. Wiele zależy od tego, na ile śmiało liderzy i liderki Lewicy będą teraz próbowali o ten elektorat zawalczyć.