Podsumowując szczyt NATO w Wilnie ppłk. rez. Maciej Korowaj, były oficer Wojska Polskiego zajmujący się wschodnią flanką Sojuszu, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zwrócił uwagę na zmiany dotyczące postrzegania naszego bezpieczeństwa, po wejściu do tych struktur Finlandii i w przyszłości Szwecji. Jego zdaniem ich obecność w NATO spowoduje, że Morze Bałtyckie przestanie stanowić zagrożenie.
- Zawsze obawialiśmy się desantu rosyjskiego od strony morza – zwrócił uwagę Maciej Korowaj. I dodał, że obwód królewiecki przestanie mieć znaczenie strategiczne dla Rosji. - Staje się on problemem dla Rosji, bo jego obrona jest bardzo utrudniona. Oprócz dewaluacji zagrożenia ze strony obwodu królewieckiego, państwa bałtyckie będą dysponowały możliwością obrony własnych terytoriów, a nie ich odbijania. Zaopatrzenie i wsparcie militarne dla krajów bałtyckich może odbyć się przez morze, które jest kontrolowane przez flotę państw NATO. Poza tym prowadzenie operacji na północnym Atlantyku przy wsparciu państw nordyckich zamyka obszar arktyczny dla projekcji siły Rosji – uważa analityk. Precyzuje, że działania sojuszu utrudniają możliwości działania Rosji z kierunku północnego i pozwalają nam skoncentrować się na obronie z kierunku białoruskiego.