Zniesienie opłaty, która wynosi 500 zł, przewiduje nowelizacja ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji, która wchodzi w życie 1 stycznia. Jej zniesienie to efekt skargi Komisji Europejskiej do Trybunału Sprawiedliwości UE. Komisji nie podobało się, że Polska obciążyła swoich obywateli opłatą, która nie była zgodna z unijnymi regulacjami.
Nowelizacja przepisów zmienia także zasady tworzenia przez importerów aut sieci stacji demontażu pojazdów i punktów zbierania. Do tej pory taka sieć musiała pokrywać całe terytorium kraju, tak aby z każdego miejsca zamieszkania można było oddać samochód do recyklingu w odległości nie większej niż 50 km w linii prostej. Teraz będzie inaczej.
Firma, która sprowadza ponad 1 tys. samochodów rocznie, będzie musiała mieć w każdym województwie trzy stacje demontażu lub punkty zbierania pojazdów, w tym co najmniej jedną stację demontażu. Takie stacje bądź punkty, w których kierowcy mogą zostawić stare pojazdy, muszą być ulokowane w różnych miastach.
Przedsiębiorcy, którzy sprowadzają mniej niż 1 tys. samochodów rocznie, mają zapewnić na terenie całego kraju trzy stacje demontażu w różnych miejscowościach lub punkty zbierania i minimum jedną stację demontażu. Co istotne, przedsiębiorcy nie muszą tworzyć własnych punktów ani stacji. Wystarczy podpisać umowy z istniejącymi stacjami demontażu aut.
– Nowe przepisy w żaden sposób nie poprawiają działania systemu recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Obowiązek zapewnienia sieci ani nie zwiększa dostępności punktów zbiórki pojazdów, ani nie gwarantuje recyklerom pokrycia kosztów przetwarzania pojazdów, ponieważ przepisy nie przewidują obowiązku pokrycia kosztów zagospodarowania pojazdów wycofanych z eksploatacji, tylko odpadów powstałych po demontażu – mówi Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów i prezes spółki Ambit. Dodaje, że nałożenie obowiązku sieci na wprowadzających do 1 tys. pojazdów doprowadzi do nadmiernej biurokracji, obciążając dodatkowo inspektorów ochrony środowiska.