Nadal pozostaje niewyjaśniona sprawa zestrzelenia w styczniu 2024 roku przez ukraińskie wojsko nad rosyjskim terytorium samolotu I;-76, którym miało lecieć 65 ukraińskich jeńców wojennych i 9 rosyjskich wojskowych. Rosjanie zarzekali się, że na pokładzie byli tylko ludzie, a nie broń, i że wszyscy zginęli.
Ukraińcy twierdzą, że samolot przewoził pociski rakietowe S-300. Przy tym Rosjanie nigdy nie podali listy pasażerów i kategorycznie zablokowali możliwość przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa, które ujawniłoby, kto mówi prawdę. Ofiary tej katastrofy, ile by ich nie było, nie są więc ujęte w oficjalnych statystykach.
Przestrzeń nad Rosją nadal niebezpieczna
Trzy tygodnie temu dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) przekonywał, że zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Rosją nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem wykonywania operacji lotniczych. Mówił to w kontekście zamknięcia dla europejskich przewoźników nieba nad Syberią, co spowodowało wycofanie się wielu linii lotniczych, w tym także LOT-u, z połączeń Europa–Chiny.
Incydent z 25 grudnia, kiedy zestrzelono embraera azerskiej linii AZAL, pokazuje jednak, że szef IATA niestety nie miał racji, bo Rosjanie są nieobliczalni.
Czytaj więcej
Narodowy przewoźnik Azerbejdżanu odwołał bezterminowo loty do siedmiu miast w Rosji. Decyzję podjęto po uwzględnieniu „wyników wstępnego śledztwa” w sprawie katastrofy samolotu Embraer 190. Zginęło w niej 38 osób. Loty do Rosji odwołały też linie izraelskie i kazachskie.