Korespondencja z Berlina
Arafatki i flagi Palestyny kłębią się w przeszklonej hali słynnej galerii Miesa van der Rohe. Propalestyńscy aktywiści, rozlokowani między uroczyście ubranymi gośćmi, skandują co chwila „Wolna Palestyna” i „Fuck Germany”, popierając płynące z podium przemówienie gościa wieczoru. Jest nim Nan Goldin, słynna amerykańska artystka i aktywistka, ostatnio ostro krytykująca politykę Izraela w strefie Gazy i w Libanie.
Nan Goldin, Izrael i Palestyna
Otwierając swoją retrospektywę w Nowej Galerii Narodowej w Berlinie, 71-letnia fotografka otwarcie przedstawia swój punkt widzenia na temat wojny na Bliskim Wschodzie i roli Niemiec. – Nawet papież mówi o ludobójstwie. Boicie się to usłyszeć, Niemcy? – woła z podium. Dodajmy, że ekspozycja była pierwotnie prezentowana w Moderna Museet w Sztokholmie.
Niemiecką racją stanu jest solidarność z Izraelem i premierem Netanjahu. Niemcy mają szczególną historię z narodem żydowskim, uważają więc, że nie wolno im dziś krytykować sposobu, w jaki państwo broni się przed atakami Hamasu. To wywołuje napięcia, protesty uliczne i ataki na przedstawicieli obu stron w Niemczech.
Czytaj więcej
Po mistrzostwach Europy w piłce nożnej stolica Niemiec przygotowuje się do kolejnego ważnego wydarzenia - 35. rocznicy zburzenia muru berlińskiego.
Aby zrealizować powstały już dwa lata temu plan wystawy i znając obecną postawę Nan Goldin, organizatorzy wykazali odwagę, otwierając galerię dla wszystkich. Dyrektor galerii, Klaus Biesenbach, stwierdził otwarcie, że ma inne poglądy niż artystka, ale respektuje jej zdanie: „We agree to disagree”. Nie potrafili tego docenić młodzi aktywiści, zakrzykując jego przemówienie. Także towarzyszące wydarzeniu sympozjum na temat „Sztuka i aktywizm w dobie polaryzacji” nie załagodziło napięć, zwłaszcza że udziału w nim odmówiły dwie najważniejsze polaryzujące artystki – Hito Steyerl i Nan Goldin.