- To zdjęcie przedstawiające górnika rzucającego cegłą w czołg wstrząsnęło światem – opowiada Jerzy Kośnik, artysta fotografik i fotoreporter. - Najlepsze ze stanu wojennego, jakie widziałem.
Kośnik, wówczas fotoreporter polskiej rzeczywistości, pamięta, że zobaczył po raz pierwszy owo zdjęcie w styczniu 1982 roku, kiedy dotarło do niego drogą konspiracyjną. Podpisane było: „autor nieznany”. Nie zdziwiło go to, bo po 13 grudnia 1981 obowiązywał zakaz fotografowania zdarzeń społecznych i publicznych, a kto go nie przestrzegał – narażał się na represje, czyli nawet 10 lat więzienia. Kośnik nie odłożył aparatu fotograficznego na półkę. Przypomina, że spośród ówczesnych 360 członków Związku Polskich Artystów Fotografików, tylko siedmiu zdecydowało się na takie nieposłuszeństwo wobec władzy.
- Półtora roku w czasie karnawału Solidarności żyliśmy w euforii. Stan wojenny zmienił wszystko w moim życiu – wspomina fotograf.
Opowiada też o szkoleniach prowadzonych przez kolegów z Zachodu, którzy uczyli zachowań w sytuacji zagrożenia utraty materiału zdjęciowego: ukrywania klisz ważniejszych niż sprzęt. Kośnik fotografował m.in. brutalnie tłumione 1– i 3-majowe manifestacje.
Czytaj więcej
- Po północy 12 grudnia zakończyliśmy obrady Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" pozytywnym rezultatem, scenariuszem, co dalej robić - bo oczywiście stanu wojennego się nie spodziewaliśmy - wspominał w rozmowie z Radiem Plus opozycjonista z czasów PRL Jan Rulewski.