Należy się spodziewać, że ten dokument zrealizowany w 2016 roku na podstawie książki Ronalda Deiberta „Black Code” jest już mocno nieaktualny. Technologie doskonalone są bowiem w zawrotnym tempie.
W Deklaracji Lizbońskiej z listopada 2010 roku, cyberprzestrzeń została oficjalnie uznana za teatr działań militarnych, tak jak ziemia, powietrze, woda i kosmos. We współczesnym świecie wrogi cyberatak zdolny jest wywołać chaos włącznie z załamaniem gospodarki, wyłączeniem energii elektrycznej i zerwaniem łączności telefonicznej.
Pierwszy krok w wojnie nowego typu wykonała Rosja. W maju 2007 roku, kiedy władze estońskie usunęły pomnik Żołnierza Armii Czerwonej, Moskwa uznała ten gest za prowokację. Konstantin Gołoskokow, autor i dowódca pierwszego realnego cyberataku w historii, 1 sierpnia rozpoczął atak hakerski na rządowe strony internetowe Estonii. Zastosował system „botnet” wykorzystywany do rozsyłania spamów. Atak sparaliżował nie tylko strony rządowe, ale także strony bankowe, prasowe oraz e-handlu. NATO potraktowało sprawę poważnie.
Obecnie każdego miesiąca rejestrowane są miliony ataków. Za cyberatakami stoją trzy grupy ludzi: typowi cyberprzestępcy, którzy chcą szybkiego nielegalnego zysku, haktywiści, którzy robią to dla zabawy lub z powodów politycznych oraz rządy uprawiające szpiegostwo i sabotaż.