Tradycja Teatru TV zobowiązuje

Teatr Telewizji rozpoczął wakacje po podsumowującym mijający sezon festiwalu „Dwa Teatry” w Sopocie. Nie należał do udanych.

Publikacja: 15.07.2024 04:30

„1989”, laureat Grand Prix Festiwalu Dwa Teatry'24 w Sopocie

„1989”, laureat Grand Prix Festiwalu Dwa Teatry'24 w Sopocie

Foto: Bartek Barczyk

Był to sezon synkretyczny, w którym wraz z powyborczymi zmianami politycznymi dokonały się zmiany w TVP i w Teatrze TV. Po odchodzącej Kalinie Cyz (ekipa prezesa Jacka Kurskiego), pozbawionej wcześniej doświadczenia, co odbiło się na proponowanym repertuarze i jego realizacji — schedę przejął Michał Kotański, dyrektor Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Mimo sukcesów, które zaliczył w tej roli, jego doświadczenia w Teatrze TV były dotąd niewielkie (wyreżyserował dla tej sceny „Hamleta” w 2019, a dwa spektakle z kieleckiego teatru zostały przeniesione do Teatru TV – w 2017 i 2020 r.). W poniedziałkowym Teatrze Telewizji, niezmiennie będącym flagowym pasmem, w sezonie widzowie zobaczyli 14 premier, z czego 10 z nich było efektem programowania byłego szefostwa Teatru TV – ostatnie cztery, majowe – już nowej.

Kolejne wersje przedstawień

Pierwsza część sezonu przyniosła kolejne realizacje sztuk mających już swoje wcześniejsze telewizyjne wersje, często ciekawsze niż te najnowsze. Przykładem są m.in. „Pierwsza lepsza” Fredry, „Zegarek” Szaniawskiego, „Skiz” Zapolskiej czy minimusical „Apetyt na czereśnie” Osieckiej w reżyserii Anny Sroki-Hryń. Ten ostatni obok „Hotelu Korfanty” Artura Pałygi w reżyserii Roberta Talarczyka był i tak jednym z bardziej udanych za poprzedniej dyrekcji. Wszystkie premierowe spektakle w jesiennej ramówce były grane „na żywo”, co skutkowało pokazywaniem przedstawień niedopracowanych, z takimi kiksami jak straszliwie spocony aktor w „Apetycie na czereśnie”. W takiej formie spektakl został, niestety, zarchiwizowany. I choć można mnożyć wątpliwości co do tych realizacji, to powstawały specjalnie dla telewizyjnego widza.

Teatralne hity w telewizji

Nowa dyrekcja Teatru TV firmująca cztery majowe premiery, zrezygnowała z realizacji spektakli „na żywo” na rzecz przeniesień przedstawień z teatrów. Wyjątkiem był specjalnie dla Teatru TV zrealizowany, dość udany „Powiem wam, jak zginął” Joe Alexa w realizacji Marka Bukowskiego (jeszcze spadek po poprzedniej dyrekcji Teatru TV). „Cudzoziemka” Kuncewiczowej w reżyserii Katarzyny Minkowskiej to spektakl z Poznania z trzyletnią historią. „Zapiski z wygnania” Sabiny Baral w reżyserii Magdy Umer z warszawskiego Teatru Polonia Polonia liczą sobie sześć lat i powstał w 50. rocznicę wydarzeń 1968 roku. Oba wciąż są na afiszu.

Czytaj więcej

„1989” i „Zapiski z wygnania” z Grand Prix Festiwalu Dwa Teatry

Nie ma sensu recenzować spektakli opisywanych i ocenianych przez krytyków teatralnych. Przeniesienie ich do Teatru TV nadało im nową formę, ale czy adekwatną – to już sprawa dyskusyjna. Hitem miał być „1989” Marcina Napiórkowskiego, Katarzyny Szyngiery, Mirosława Wlekłego, w reżyserii Katarzyny Szyngiery obsypany wcześniej nagrodami, żywiołowy rap-musical, który pokazuje kawałek współczesnej polskiej historii, czyli „upadek komunizmu z nowej perspektywy”. Okazało się, że w telewizyjnym okienku wygląda dużo biedniej. Teatralny widz może zdecydować, któremu fragmentowi dziejących się równolegle scen się przygląda. Widz telewizyjny jest skazany na wybór realizatora. W tym przypadku zyskały chyba tylko, oglądane na zbliżeniach, śpiewane duety. I choć otrąbiono sukces, to wyniki oglądalności o tym nie świadczą.

„1989” w momencie największej oglądalności miało 824 tys. widzów i było najliczniej oglądanym majowym spektaklem, jak podała TVP Info. Warto pokusić się o porównanie. Otwierająca we wrześniu 2023 roku sezon „Pierwsza lepsza” (za poprzedniej dyrekcji) Fredry w reż. Magdaleny Małeckiej-Wippich, w chwili największej oglądalności miała widownię liczącą niemal 1300 tysięcy widzów, czyli o 500 tys więcej niż „1989”. Uśredniona liczba widzów „Pierwszej lepszej” jest jednak dużo niższa – 267 tys. widzów. Średnia „1989” miała wynosić 311 tys. Na prośbę o udostępnienie mi pełnych danych oglądalności Teatru TV z ostatniego sezonu – TVP nie odpowiedziała. Podobnie z informacjami na temat budżetu Teatru TV. W tej mierze nie zmieniło się nic, mimo zmiany władz TVP.  

Szansa na powrót

Na zakończonym niedawno sopockim festiwalu pokazywane też były spektakle archiwalne, m.in. „Oświadczyny. Jubileusz” Czechowa (1971) w realizacji Antczaka czy „Antygona” Anouilha (1987) w reżyserii Łapickiego, które nie tylko zgromadziły na widowni komplety widzów, ale ich żywe reakcje zaświadczyły o tym, że jakości czas się nie ima. Wciąż prowokują do zadawania istotnych, ponadczasowych pytań, ważniejszych niż te o galopującą teraźniejszość. Kiedyś teatr prowokował do szukania odpowiedzi, dziś mówi widzowi, co ma myśleć. To diametralna różnica.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska i Adam Ferency laureatami Nagrody Wielkiej Festiwalu „Dwa Teatry”

Szansą dla Teatru TV jest kultywowanie jego odrębności gatunkowej zbudowanej z połączenia konwencji teatralnej, języka telewizyjnego i realizacji filmowej. Ten specyficzny telewizyjny język kształtowali znakomici polscy twórcy – Krzysztof Zaleski, Laco Adamik, Piotr Łazarkiewicz, Waldemar Krzystek, Marcin Wrona, ostatnio – Wawrzyniec Kostrzewski i kilku innych. Sprawili, że istniejący od 1953 roku Teatr Telewizji był wizytówką publicznej telewizji, a także unikatem na światową skalę. Warto sięgnąć po tych, którzy rozumieją, na czym polega. Powinny powstawać spektakle oparte na tekstach specjalnie tworzonych dla Teatru TV, bo ten właśnie gatunek jest honorem domu, czyli publicznej telewizji.

W rozmowie z „Rz”, kiedy obecny dyrektor Teatru TV obejmował w styczniu nową funkcję, deklarował m.in.: „Wolałbym, żeby realizacje z teatrów repertuarowych były dodatkiem, aczkolwiek ramówka wiosenna nie będzie tak jeszcze zbudowana”. I tak rzeczywiście było. Jako prognostyk nadchodzącego sezonu, na sopockim festiwalu pokazano dwa przedpremierowe spektakle (głośne i nagradzane, prosto z teatrów): „Piękną Zośkę” Justyny Bilik i Marcina Wierzchowskiego w reżyserii tego drugiego („Teatr Wybrzeże” w Gdańsku), oraz „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” według scenariusza i w realizacji Mateusza Pakuły (koprodukcja Teatru im. Żeromskiego w Kielcach i Teatru Łaźnia Nowa). 

A co z oryginalnym produkcjami? To ma się okazać na sierpniowej konferencji prasowej Teatru TV. Miejmy nadzieję, że będą powody do optymizmu.

Był to sezon synkretyczny, w którym wraz z powyborczymi zmianami politycznymi dokonały się zmiany w TVP i w Teatrze TV. Po odchodzącej Kalinie Cyz (ekipa prezesa Jacka Kurskiego), pozbawionej wcześniej doświadczenia, co odbiło się na proponowanym repertuarze i jego realizacji — schedę przejął Michał Kotański, dyrektor Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Mimo sukcesów, które zaliczył w tej roli, jego doświadczenia w Teatrze TV były dotąd niewielkie (wyreżyserował dla tej sceny „Hamleta” w 2019, a dwa spektakle z kieleckiego teatru zostały przeniesione do Teatru TV – w 2017 i 2020 r.). W poniedziałkowym Teatrze Telewizji, niezmiennie będącym flagowym pasmem, w sezonie widzowie zobaczyli 14 premier, z czego 10 z nich było efektem programowania byłego szefostwa Teatru TV – ostatnie cztery, majowe – już nowej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Krystian Lupa zdobywa „Czarodziejską górę” w Salzburgu
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochodu elektrycznego nie można ładować w deszczu
Teatr
Krytycy z Salzburga zachwyceni „Idiotą” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego
Teatr
Spektakl o narcyzmie mistrzów, mobbingu i buncie wygrał Festiwal Szekspirowski
Teatr
Widowisko muzyczne połączy Joannę d’Arc i Powstanie Warszawskie
Teatr
Przełom. Dyrektor Głuchowski ma zostać w Teatrze im Słowackiego